poniedziałek, 11 lipca 2011

Nazareth

Wczoraj pokonalem 30 km z Jeninu i dotarlem do Nazaretu. Ostatnie kilometry wygladaly cienko. Mialem opuszczona glowe, wiec patrzylem pod nogi i dzieki temu znalazlem w ciagu godziny cztery drobne monety. Modlilem sie tylko, zeby Maryja gdzies polozyla mnie spac. Miala dla mnie plan lepszy niz moglem sobie wymarzyc. Postanowilem mimo wszystko dowlec sie do Groty Nawiedzenia (gdzie archaniol Gabriel przemowil do Maryi). Tam znieruchomialem. Znalazl mnie ksiedz Mirek, Polak, ktory pracuje tu od 6 lat. Zalatwil mi pokoj z klimatyzacja i rano sniadanie! Pierwszy prysznic od tygodnia. Zrobilem pranie.
Po 8 dniach przeszedlem 185 km. Nawet biorac pod uwage temperatury to sredni wynik. Moze trzeba bedzie isc nocami? Plecak zwazylem u handlarzy owocow - wazy 18,5 kg. Nie ma czego za bardzo wyrzucic. Namiotu (2 kg) pozbylem sie juz na Pustyni Judzkiej - i tak bym go tutaj nie uzywal, jest zbyt goraco, poza tym - przynajmniej narazie - nie narzekam na brak goscinnosci ze strony Palestynczykow. Dotad nocowalem raz na stacji benzynowej, dwa razy w domach muzulmanow, raz w monastyrze greckim, raz w sierocincu, raz na zapleczu sklepu spozywczego, raz przy meczecie.
Nauczylem sie juz kilku rzeczy.
1. Na nic sie nie nastawiac, niczego nie oczekiwac, ze "mi sie nalezy" - nie bedzie rozczarowania.
2. Gdy przychodzi ciezka proba - nastawic sie na kolejna.
3. Skupiac sie na tym, co jest w tej konkretnej chwili, nie fantazjowac o tym, co mogloby byc.
4. Modlic sie. Modlic sie. Modlic sie.
Jutro wczesnie rano wyrusze w strone Gory Tabor (8 km) i dalej w strone Jeziora Galilejskiego. Gdzies niedaleko Taboru osiedlila sie wspolnota mlodych ludzi wychodzacych z uzaleznien przez modlitwe. Cos na wzor Cenacolo. Nazywaja sie Mondox. Moze ich znajde.
Nazaret rozlozony jest na stromych wzgorzach. Widzialem kilka urwisk. Na jednym z nich mogla sie rozegrac slynna z biblii scena, gdy rozwscieczeni Zydzi chcieli stracic w przepasc Jezusa.
Bylem przy studni, gdzie wg legendy chodzila po wode Maryja. Raczej na pewno tam chodzila, bo to bylo jedyne ujecie wody dla miasta. Co ciekawe - studnia byla jedynym miejscem, gdzie kobieta mogla chodzic sama. Tym dziwniejsza wydaje sie droga, jaka podjela "z pospiechem w gory".
Zastanawiam sie, jak dlugo szla stad do Elzbiety do podjerozolimskiego Ein Karem. Musial to byc przynajmniej tydzien. Nawet biorac pod uwage to, ze wtedy ludzie byli bardziej przyzwyczajeni do chodzenia. Zatem szesc nocy pod niebem Galilei, Samarii i Judei. Miala czas zeby rozmyslac i zeby sie modlic.
Idac przez Palestyne zdaje sobie sprawe, ze Jezus prawie caly czas byl w drodze. Z Jeziora Galilejskiego i domu Piotra w Kafarnaum jest do Nazaretu ok. 30 km - dzien drogi. Z Nazaretu do kany Galilejskiej - pol dnia drogi.
Zatem wiekszosc czasu On i uczniowie spedzali w drodze.
"Jam jest droga, prawda i zyciem". Droga najpierw.

5 komentarzy:

  1. Drogi Roman. Jesteśmy z Tobą ! Prosimy o modlitwę i ją obiecujemy !
    Bracia Jerozolimscy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamietam o was! O wszystkim, co od was dostalem. Jutro wyrusza z Fatimy Wojtek a za kilkanascie dni Dominik z Moskwy.
    Swoja Tablice Pokoju wreczylem franciszkanom przy Grobuie Panskim w Jerozolimie. Druga bede niosl do Asyzu. Mam nadzieje, ze Bog pozwoli spotkac sie tam naszej trojce. Cokolwiek ma dla mnie w planie, przyjmuje.
    R.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja również pamiętam w modlitwie i życzę siły, wytrwałości. Dziękuję za Twój trud.
    Alina

    OdpowiedzUsuń
  4. Dojdziesz. Już do wielu spraw doszedłeś.
    Życzę dużo nadziei i siły.

    Pamiętaj jak wielu ludzi myśli o tobie codziennie i śle do ciebie wiązki dobrej energii :).

    Nie wiem jak dokładnie wygląda klimat, ale może zamiast nocą to wędrować od świtu do południa, następnie przerwa do 16/17 i do zachodu słońca?

    Jestem śmierdzącym teoretykiem R. ale odradzam chodzenie po nocy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Codziennie modlimy się za Ciebie, Wojtka i Dominika. Mamy nawet takie zawołanie :" Idziemy na pielgrzymkę!" i wtedy modlimy się we wszystkich intencjach.
    Beata, Wojtek , Jan i Maksymilian

    OdpowiedzUsuń