środa, 10 stycznia 2018

Kasia

Kasia rozpoczęła kurs pisania ikon razem z grupą 18 lutego. Uczestniczyła tylko w pierwszym spotkaniu. Potem zadzwoniła informując, że źle się czuje i zapytała czy będzie mogła kontynuować po przerwie, gdy wyzdrowieje. Dwa tygodnie później umówiliśmy się na kilka indywidualnych spotkań. Tak poznałem jej historię. Jej ikona Chrystusa Pantokratora powstawała bardzo długo. Symbolika kolorów szat Jezusa pokazuje drogę, jaką w życiu pokonuje człowiek. Najpierw jest czerwony chiton czyli bliższa ciału koszula. Czerwony to kolor miłości ale także cierpienia. W symbolice ikonowej oznacza również żar Ducha Świętego. Potem przychodzi błękitny płaszcz - hymation. Błękit to kolor nieba, domu Ojca.

W dniu 13 maja, gdy rozpoczynaliśmy pielgrzymkę wokół Polski, Kasia rozpoczynała program kliniczny przygotowujący do przeszczepu szpiku. Zaproponowała że będziemy iść razem, każdy swoją drogą, wspierając się nawzajem. Razem dzieliliśmy trudy drogi. Ona - cierpiąc przy wlewach chemii i przetoczeniach krwi, my - lecząc bąble i otarcia. 

Gdy pielgrzymka dotarła do Tatr i wnosiliśmy na Rysy ikonę Matki Boskiej Częstochowskiej, Kasia napisała, że miała sen. Budowała drabinę do nieba. Szczebel po szczeblu składała drabinę. Pytała co to oznacza. Trzy tygodnie później przysłała ostatniego sms-a:

"Różne dolegliwości powodują złe samopoczucie. To ciężka, bardzo ciężka droga. Lekarze każą czekać, więc i ja, mimo bólu, mam nadzieję, że w końcu szpik zacznie działać. Jak tam nowa pracownia? Śledziłam postępy waszych ikon. Wyszły piękne. Byłam z wami myślami. Opowiedziałam o ikonach mojej pani doktor. Była bardzo zaciekawiona."

Kasia odeszła 11 listopada. Zostawiła męża i trójkę dzieci. Tydzień później był pogrzeb. Razem z Bartkiem umieściliśmy ikonę Chrystusa Pantokratora przy trumnie w kaplicy. Patrzyliśmy jak powoli tonęła w kwiatach. Do grobu zawiniętą w biały całun ikonę niosłem przed trumną. Dzień był pochmurny. Padał deszcz. Ksiądz w ostatnim słowie powiedział:

"Kasia odkryła powołanie do pisania ikon w tym samym czasie, gdy przyszła choroba. W tej ostatniej drodze nie była sama".

Pomyślałem o miejscu, z którego teraz na nas patrzy. O jasnych, czystych kolorach, które teraz widzi. 

czwartek, 4 stycznia 2018

Najlepsze

Przygotowując rekolekcje z pisaniem ikony św. Marii Magdaleny przeczytałem ciekawą opinię pewnego historyka, który  stwierdził, że Ewangelie właśnie dlatego są wiarygodne, bo przedstawiają kobiety jako te, które odkrywają pusty grób Jezusa. 
Kobiety w Palestynie tamtych czasów były traktowane jako ludzie drugiej kategorii. Ich rola ograniczała się głównie do pracy w domu i do posług przy mężu i dzieciach. Nie dopuszczano ich nawet do zeznawania w sądach. Jezus jednak przez całe swoje życie ma dla kobiet wyjątkowy szacunek, ukazuje ich godność, a czasem w wyjątkowy sposób wyróżnia. To właśnie kobiety zaniosą apostołom pierwsze słowa Zmartwychwstałego, a  Marii Magdalenie przypadnie wyjątkowy przywilej  bycia pierwszym świadkiem Zmartwychwstania.  Czterej mężczyźni – autorzy ewangelii - musieli odnotować ten zaskakujący akt wywyższenia kobiet przez Jezusa, co mogło być dla nich, przynajmniej z początku, dziwne, a nawet poniżające.

Gdy świętując Zmartwychwstanie podnosimy wzrok szukając skąd może przyjść do nas Jezus, warto pomyśleć, że On znowu może nas zaskoczyć i pojawić się w osobach, miejscach lub wydarzeniach, w których najmniej byśmy się Go spodziewali. To co najlepsze bywa najmniej spodziewane.