poniedziałek, 4 lipca 2011

Betlehem

(mam kilka minut przy komputerze w hotelowej recepcji. Hotel w Betlehem nazywa sie PARADISE)

Betlehem (hebr. "dom chleba") jest zamknietym wysokim murem gettem, do ktorego droga z Jerozolimy prowadzi przez wojskowe check-pointy obstawione przez 18-20 -letnich zydowskich zolnierzy. Sa uprzejmi. Wiekszosc mowi po rosyjsku. Na murze napisy jak kiedys na murze berlinskim. Ktos napisal: W BETLEHEM NARODZIL SIE NAUCZYCIEL PRAW CZLOWIEKA. Jest tez pieknie wymalowana sprayem wielka ikona Matki Bozej.
Nocleg u siostr Elzbietanek i rano droga 20-min. do Groty Narodzenia. Trafiam akurat na liturgie grecka. Caluje srebrna gwiazde - to tutaj urodzil sie Mesjasz. Obok franciszkanski kosciol sw. Katarzyny - aleksandryjskiej meczennicy. Kosciol jest pusty. Gdy sie modle wchodzi do srodka, a wlasciwie wbiega radosnie podskakujac trzymajac sie za rece- dwoje dzieci - w wieku ok. 8 lat - chlopiec i dziewczynka. Zdumiewa mnie nieskrepowana radosc w ich czarnych oczach, gestach. Chyba brat i siostra.
Widzac mnie z aparatem przystaja na chwile. Pokazuje, ze chcialbym im zrobic zdjecie, ale aparat wlasnie sie zacina. Probuje go uruchomic bojac sie ze zaraz mi znikna. Ale czekaja nie tracac usmiechu. Robie kilka zdjec. Podchodza, chca sie zobaczyc. Sa piekni. Chlopiec troche powaznieje, widac ze czuje sie odpowiedzialny za siostre. Prosi o jedna szekle. Taki tutejszy zwyczaj. Usmiechaja sie i znikaja. Stoje jeszcze urzeczony ta scena. Wtedy czuje jak cos sciska mi gardlo, a w oczach mam lzy. Czy to mozliwe, zebym tutaj zobaczyl... Tak. To byli oni.

Jutro rano wyruszam w kierunku Pustyni Judzkiej i dalej na wschod - do Qmran. Tam w grotach powinienem znalezc jakies schronienie na noc. A pojutrze - Morze Martwe i w 7 km. w gore Jordanu - do miejsca chrztu Jezusa. Potem Jeryho i dalej do Samarii i Galilei. 16-go chcialbym byc na Gorze Karmel. Ale tylko jesli taka bedzie Jego wola.
Panie moj. Prosze o laske. Naucz mnie modlitwy w zmeczeniu i upale. Naucz mnie wierzyc gdy brakuje sil.

10 komentarzy:

  1. Sama Twoja wędrówka, jak cała ta pielgrzymka, jest już modlitwą. Bóg nie oczekuje nie wiadomo czego. Po prostu zaufaj Mu... :)
    Choć może być z tym teraz ciężko, postaram się pamiętać w modlitwie. Z Bogiem! <><

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyglądam się nieco z boku od czasu do czasu i trzymam kciuki! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ps91,14-15 "Ja go wybawie,bo przylgnął do Mnie
    ;osłonie go,bo uznał moje imię.Będzie Mnie wzywał,a Ja go wysłucham i będe z nim w utrapieniu,wyzwolę go i sławą obdarzę"

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże po stokroć Święty,
    Mocny i uśmiechnięty,
    Dzisiaj gdy mi tak smutno i
    Duszno i ciemno
    Uśmiechnij się nade mną.
    ks.Jan Twardowski.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiele trudnych,zawiłych dróg pokonałeś.
    To nie jest przypadek!
    Dzięki nim jesteś na Ziemii Świętej.
    Tu Drogowskazem będzie Twoja Miłość do Boga,
    wiara i pokora.
    Szczęść Boże.

    OdpowiedzUsuń
  6. (Rdz 28,10-22a)
    Kiedy Jakub wyszedłszy z Beer-Szeby wędrował do Charanu, trafił na jakieś miejsce i tam się zatrzymał na nocleg, gdyż słońce już zaszło. Wziął więc z tego miejsca kamień i podłożył go sobie pod głowę, układając się do snu na tym właśnie miejscu. We śnie ujrzał drabinę opartą na ziemi, sięgającą swym wierzchołkiem nieba, oraz aniołów Bożych, którzy wchodzili w górę i schodzili na dół. A oto Pan stał na jej szczycie i mówił: Ja jestem Pan, Bóg Abrahama i Bóg Izaaka. Ziemię, na której leżysz, oddaję tobie i twemu potomstwu. A potomstwo twe będzie tak liczne jak proch ziemi, ty zaś rozprzestrzenisz się na zachód i na wschód, na północ i na południe; wszystkie plemiona ziemi otrzymają błogosławieństwo przez ciebie i przez twych potomków. Ja jestem z tobą i będę cię strzegł, gdziekolwiek się udasz; a potem sprowadzę cię do tego kraju. Bo nie opuszczę cię, dopóki nie spełnię tego, co ci obiecuję. A gdy Jakub zbudził się ze snu, pomyślał: Prawdziwie Pan jest na tym miejscu, a ja nie wiedziałem. I zdjęty trwogą rzekł: O, jakże miejsce to przejmuje grozą! Prawdziwie jest to dom Boga i brama do nieba! Wstawszy więc rano, wziął ów kamień, który podłożył sobie pod głowę, postawił go jako stelę i rozlał na jego wierzchu oliwę. I dał temu miejscu nazwę Betel. - Natomiast pierwotna nazwa tego miejsca była Luz. Po czym złożył taki ślub: Jeżeli Pan Bóg będzie ze mną, strzegąc mnie w drodze, w którą wyruszyłem, jeżeli da mi chleb do jedzenia i ubranie do okrycia się i jeżeli wrócę szczęśliwie do domu ojca mojego, Pan będzie moim Bogiem. Ten zaś kamień, który postawiłem jako stelę, będzie domem Boga.

    OdpowiedzUsuń
  7. Szczęść Boże!
    Cieszymy się , ze możemy z Tobą iść w pielgrzymce-codziennie modlitwa i 3 minuty w ciszy. Wczoraj tj 5 lipca Jan i Maksymilian mieli 13 rocznicę urodzin. Niezmiernie ucieszyliśmy się,że byłeś w wigilię ich urodzin w Betlejem, w miejscu Narodzenia Jezusa i modliłeś się także w naszych intencjach. Bóg zapłać!
    Beata

    OdpowiedzUsuń
  8. JESTEM Z TOBĄ DUCHOWO.TEŻ CZEKAM NA CZAS PIELGRZYMKI DO CZĘSTOCHOWY.
    WYTRWAŁOŚCI !!!! ELA

    OdpowiedzUsuń
  9. Pamiętam! Poprosiłam o modlitwę też kilka zaprzyjaźnionych wspólnot sióstr zakonnych! Nie jesteś sam!Pokoju w sercu!
    Niech Cię Pan błogosławi i strzeże, niechaj Pan daje pokój Ci! On Miłością napełnia serce Twe, zawsze z Tobą jest!

    OdpowiedzUsuń
  10. Noli herbam tangere.
    Anguis in herba.

    OdpowiedzUsuń