poniedziałek, 25 stycznia 2010

tramwaj


Na zamrożonym przystanku kokony oczekiwania przestępują z nogi na nogę wypuszczając co chwila kłęby pary. Na widok tramwaju kokony ożywiają się i drepczą do krawędzi przystanku. Gdy otwierają się drzwi z kokonów wydostają się ludzie i wkraczają po schodkach do ciepłej blaszanej przestrzeni.
Stoję zawieszony w tłumie grubych ubrań, który przyciska mnie do kasownika.
- Pan mi skasuje bilet – kobieta w dużym brązowym berecie wyciąga rękę do młodego mężczyzny w narciarskiej kurtce, który stoi przede mną.
- Jasne – ten odpowiada wesoło - trzeba sobie pomagać. - Odsuwam się żeby narciarz mógł skasować bilet.
- Dziękuję panu. – Kobieta chowa bilet do torebki i wzdycha z ulgą. – Taka tragedia w tym Haiti! – Najwyraźniej tłok w tramwaju ma związek z trzęsieniem ziemi.
- Dobrze że przynajmniej klimat mają tam cieplejszy – odwzajemnia uprzejmość mężczyzna uśmiechając się niepewnie.
- A słyszał pan, że pod Łodzią wczoraj było trzęsienie ziemi? – Kobieta się znowu ożywia. - Ludzie są w strachu, szafy w mieszkaniach chodziły.
- Ale to chyba od tych wykopów co kopalnie robią – rzuca fachowo narciarz.
- Bo Haiti to wyspy na wulkanach, tam to ziemia sama się trzęsie. Tragedia, tylu ludzi!
- Tragedia – filozoficznie uzupełnia narciarz.
- Nie chciałabym tam mieszkać proszę pana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz