Gdzieś tutaj, w górach Abruzji, między Lanciano i Manopello, gdzieś w tej okolicy zabrakło mi słów zeby pisać o tym co mnie spotyka.
Mysle że to jest błogosławieństwo, że trafiam do tych miejsc, rozmawiam z tymi ludźmi.
Jak pisać o modlitwie przed Swietym Wizerunkiem w bazylice Volto Santo?
Jak opowiedzieć o spotkaniu z pustelniczka siostra Paschalisa, która poświęciła cudownemu calunowi swoje życie? Albo o spotkaniu z Paulem Badde, badaczem całunu i autorem słynnej książki pt. Świete oblicze?
Co można napisać o widoku osniezonych szczytów Gran Sasso widzianych ze zboczy Manipello?
Jak opowiedzieć o spotkaniu z polskim kapucynem, który jest tu od roku, o spowiedzi w takim miejscu, o rozancu pod pełnią księżyca, o słodkich dzikich jabłkach, o porannym espresso w starym refektarzu?
Paul mówi:
- Calun przywedrowal tutaj tak jak ty. Z Jerozolimy. Przyniósł go nikomu nie znany pielgrzym.
Siostra Paschalisa czyta prymatu cywilizacji miłości na tablicy pokoju i kiwa głową.
- Nie będzie innego znaku jak tylko znak Jonasza - wzrokiem wskazuje całun na ołtarzu.
Chrystus zmartwychwstaly patrzy na nas oczami, które są tak dobre, że aż wydają sie naiwne...
Wiem, że choć słowa nie są w stanie oddać tego wszystkiego, co przeżywasz i co Cię spotyka, to Ty i tak jesteś w stanie opisać w to w prosty i głęboki sposób, dzięki czemu wielu z nas znajduje w Twoich wpisać wartość i przesłanie dla siebie. I wierzę, że jeszcze przyjdzie czas na dzielenie się tym wszystkim, co dopiero w Tobie dojrzewa. :)
OdpowiedzUsuńBłogosławionej dalszej wędrówki! :)