Od kilku dni Bog blogoslawi mi gościna dobrych ludzi. We wsi Lukovo kladkem sie już do snu na kamiennej posadzce przed cerkwią św. Atanazego, ale pojawili sie mieszkańcy wsi z latarkami. Pilnują cerkwi bo zdarzyła sie tu kradzież starych ikon. Patrzą na mnie podejrzliwie i wypytuja skąd sie tu wzialem. Moja historia brzmi mało wiarygodnie ale obok ustawiłem własne ikony: św. Jana Chrzciciela i Bogurodzicy. One lepiej tłumaczą. Cerkiew stoi pośrodku cmentarza na wysokiej górze. Pytają czy nie boję sie sam tu spać. Odpowiadam, że Matka Boza ma niebieska władzę nad wszystkimi duchami. Kiwaja głowami i zapraszają mnie do sklepu, gdzie gromadzi sie chyba pól wioski. Kolacja i rakija dla pielgrzyma i sto pytan. Człowiek przedstawiony mi jako "president of the village" zaprasza mnie do swojego domu, ale ostatecznie na nocleg trafiam do Mikiego. Jest z rodziny tutejszych księży ale nosi dredy, ma kolczyki w ustach i w nosie i uprawia jogę. Jest tu dziwna postacią na tle bardzo tradycyjnych biednych górali ale toleruja go i darzą czymś w rodzaju szacunku z uwagi na historię jego rodziny i sukces zawodowy jaki odniosl w Anglii jako producent muzyki elektronicznej. Mieszka z żona, Hiszpanka i 8-miesięczna córeczka w starej chacie po ojcu, wyremontowanej w nowoczesnym stylu z zachowaniem starych elementów. W dużej gromadzie siedzimy ns tarasie jego domu. Jest rakija, mięso z grilla i warzywa. Muszę odpowiedzieć na wiele pytań. Młodzi ludzie robią sobie ze mną zdjęcia. Mam łóżko, mogę wziąć prysznic! Rano kawa i śniadanie. Jestem zaproszony na uroczystość poświęcenia miejsca pod budowę nowej cerkwi pod wezwaniem sw. Eliasza. Trzeba przeprawic sie lodka na druga syrone jeziora. Jest tu kilkaset osób, mieszkańców okolicznych wiosek. Zabawa nie do opisania. Muzyka, tańce i wielka uczta! Ludzie składają dary pod ikoną Eliasza ktory spogląda na chmurę, na której unosi sie Maryja z malym Jezusem. Podziwiam jaj silne są tu tradycje. Jestem tu ważna postacią, wszyscy klepia mnie przyjacielsko po plecach i robią ze mną zdjęcia. Ale czas ruszać w drogę. Żegnam sie blogoslawiac wszystkim moim kosturem. Z Mikim i jego zona żegnamy sie szczególnie serdecznie. Niezwykły człowiek. Gdy opowiada mi o karmie i oczyszczeniu przez medytacje, mówię mu ze w chrześcijaństwie oczyszczenie uzyskujemy wypowiadając słowa setnika: Panie nie jestem godzien... słowa wypowiedziane z wiara przynoszą uwolnienie i uzdrowienie. Widzę ze wiara Mikiego w dobro mimo różnic miedzy nami bardzo nas łączy. Roznica moze polega na tym, ze ja wierzę w dobro doskonale, bez tej czarnej kropki w białym polu znaku ying-yang. Zgadzamy sie ze lepiej działa przykład życia niż najbardziej rozwiniete teologie i najpiekniejsze liturgie. Dla mnie szczytem rozwoju duchowego dla czlowieka w ziemskim życiu jest Milosc Samoposwiecajaca objawiona w Jezusie, Synu Bozym.
Miki ma szacunek do mnie i ja mam szacunek do niego. Jest chyba deista i nie wyczuwam zadnych sztucznych napiec i wewnętrznego rozdarcia pod przykrywką udawanego spokoju- tak czestych u mlodych ludzi szukajacych Milosci w praktykach wzietych z obcych kultur. Des (żona Mikiego) mówi ze śmiechem:
Let's do the WALK not the TALK! Fotografuja Tablice Pokoju - zgadzaja sie z prymatami cywilizacji milosci. Obdarowuja mnie prowiantem i dostaje pieniądze na drogę. Będę pamiętał to miejsce i tych ludzi.
Wieczorem dochodzę do małej wioski Radozda nad Jeziorem Ohrydzkim. Ten teren zwany jest Jerozolima Bałkanów. W górach wokół jeziora jest ponad 360 cerkwi, głównie z czasow. bizantyjskich. Zebrali sie więc wokół jeziora chyba wszyscy święci!
Jezioro do zludzenia przypomina mi Jezioro Galilejskie. Nawet miasto Ohrid po drugiej stronie jeziora wygląda jak Tyberiada widziana z Kafarnaum.
Zatrzymuje sie w pokoju za 6 euro (mam z ofiar!) u stóp skały, w której wykuto w XIII wieku cerkiew św. Archaniola Michala. Niskie drzwi otwieram kluczem otrzymanym od moich gospodarzy i wchodze w pachnaca kadzidlem swieta przestrzen wielu wiekow modlitw.
Zapalajac świece budze dwa nietoperze.
Do budowy świątyni wykorzystano naturalna jaskinie. Wita mnie chmurne spojrzenie Archaniola Michala. Obok Matka Boza z Dzeciatkiem. Mik'ael to po hebrajsku "Któż jak Bog?". Wódz niebieskiego wojska, pogromca Satanaela, oddany sługą Maryi, królowej nieba. Najstarsze ikony na skalnych ścianach mają wydrapane oczy. Jakby ktoś nie mógł znieść ich spojrzenia. Moze muzulmanscy Turcy, ktorzy podbili te tereny w sredniowieczu? Odmawiam różaniec mając z gory widok na Jezioro. Gdzieś za górami po drugiej stronie przechodzi burza. Ale nie słychać
grzmotów tylko zachmurzone niebo co jakiś czas rozswietla milczaca blyskawica. Sceneria trudna do opisania. Schodząc w dół przechodzę przez cmentarz. Krzyże patrzą na wschod, w stronę swietlnego spektaklu na jeziorze. Slychac szum fal którymi wiatr porusza wysoka trzcine przy brzegu. Gdy wracam do pokoju na tarasie przed domem spotykam czwórkę holenderskich turystów.
Wyglądają jakby w ciemności zgubili drogę. Sasiedztwo cerkwi, blyskawice i pewnie moj krzyż na szyi i różaniec w reku, tworza atmosfere do rozmowy. Pytają czy tu pracuje. Uśmiecham sie i wyjaśniam skąd sie tutaj wzialem. Widzę ze są poruszeni gdy mówię im o pielgrzymce i prymatach cywilizacji miłości. Sa najwyrazniej ateistami, ale uwaznie sluchaja. Gdy odchodzą pod popielniczka na ich stoliku dostrzegam kawałek papieru. 1000 denarow. To rownowarosc 20 euro. Przyglądam mu sie i teraz widzę wydrukowana na banknocie Matke Boza z Jezusem i oddajacego im pokłon Archaniola.
:) już się nie możemy doczekać rozmów po powrocie. Czułam że ta część Europy przyjmie Cię tak dobrze.
OdpowiedzUsuńRekolekcje. Tak w skrócie można określić czas,jaki spędzam na czytaniu Twoich wpisów.Bóg zapłać!
OdpowiedzUsuńNiesamowite są Twoje historie i spotkania z ludźmi. Zawsze widać w nich Boży palec. :) Jak widać, On potrafi o wszystko zadbać - trzeba tylko Mu się bezgranicznie oddać. :) Chyba łatwiej o to podczas pielgrzymki, kiedy jest się zdanym na łaskę obcych ludzi, niż gdy się żyje w swoim wygodnym świecie pełnym zabezpieczeń...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło! :)
jeśli zechcecie i mnie do tych rozmów z Karoliną przygarnąć, będzie mi niezmiernie miło :) stęskniłam się za Tobą, za Wami. cieszę się, że dobrze Cię ten zakątek Europy i jego mieszkańcy przyjęli.dajesz mi sporo siły i nadziei R., wiesz? naprawdę :)
OdpowiedzUsuń