czwartek, 6 sierpnia 2015

rozeznanie

Pchaliśmy wózek przez jedno z miast na Słowacji i była już pora, kiedy zmęczeni rozglądaliśmy się za noclegiem. Chodnikiem obok nas przechodziła akurat zakonnica z grupą młodzieży, przystanęli zaciekawieni i wywiązała się rozmowa. Po chwili siostra prowadziła już nas na nocleg do swojego klasztoru trzy ulice dalej.

Po wniesieniu obrazu do klasztornej kaplicy, rozlokowaniu się w wygodnych pokojach i wspólnej kolacji, przyłączyliśmy się do wieczornej modlitwy sióstr, po której miały cotygodniową spowiedź. Spowiadał starszy zakonnik, franciszkanin, miał na imię Leopold, siostry mówiły o nim z dużym uznaniem. Gdy spytałem siostrę przełożoną czy mógłby wyspowiadać także mnie, odpowiedziała, że bez problemu, tylko na końcu, po siostrach. Gdy czekałem w kaplicy robiąc rachunek sumienia zastanawiałem się czy język słowacki nie będzie problemem, ale byłem jakoś spokojny.

Gdy przyszła moja kolej, wszedłem do pokoiku gdzie na jednym z dwóch foteli siedział ubrany w brązowy habit starszy franciszkanin z krótką siwą brodą. Łagodnym uśmiechem dał mi znak żebym zajął miejsce. Spowiedź trwała pewnie kwadrans. Może to kwestia tej wyjątkowej sytuacji - wiedział, że jestem w pielgrzymce do Rzymu - ale przekazał mi też kilka myśli jakby poza spowiedzią. Nawiązała się rozmowa, w której poczułem, że mogę zadać mu nurtujące mnie pytania, które ze sobą niosłem. Dotyczyły mojej przyszłości. Wysłuchał mnie uważnie, po czym podzielił się ze mną czymś, co okazało się jakby metodą duchowego rozeznawania. Wygłądało na to, że ta metoda to owoc jego wieloletnich doświadczeń jako spowiednika i kierownika duchownego. Mówił skromnie i naturalnie, że wiele jest sposobów i że on zna akurat taki. Pamiętam,że słuchając go wtedy byłem pod dużym wrażeniem prostoty i wewnętrznej siły która od niego emanowała.

Poniżej przytaczam to, co zapamiętałem z jego słów. Nie jest to niestety wierny zapis wypowiedzi o. Leopolda – od tamtego wieczoru minęło już trochę czasu, poza tym nie znałem wszystkich słowackich słów – ale odtwarzam to tak wiernie jak potrafię.

Metoda rozeznawania wg ojca Leopolda

Nasze życie to droga, która w pewnym momencie dochodzi do rwącej rzeki. Nie wiemy co począć dalej bo nie ma przez nią mostu, a nurt jest zbyt niebezpieczny żeby pokonać go w bród. Wyobrażmy sobie że to, co rozciąga się przed nami to nasza przyszłość, a za nami jest życie, które przeżyliśmy do tej pory. Żeby przejść na drugą stronę potrzebne są kamienie, po których stąpając pokonamy niebezpieczną rzekę. Patrząc wstecz widać że kilka takich kamieni już postawiliśmy za sobą w nurcie rzeki (posiadamy juz jakieś życiowe doświadczenia i osiągnięcia, a nawet porażki są ważnymi doświadczeniami), ale potrzeba ustawić ich jeszcze kilka żeby osiągnąć drugi brzeg. Te kamienie które mamy postawić przed sobą to właśnie te wydarzenia, które będą miały miejsce w przyszłości, te kamienie ilustrują to co spotka nas w dalszej drodze przez życie.

W pewnym momencie życia stajemy wobec sytuacji, która wymaga podjęcia ważnej decyzji – i nie wiemy jaką decyzję podjąć. Albo dochodzimy do punktu, który jest ślepą uliczką, albo wreszcie dojrzewamy do przeprowadzenia w życiu zmiany, ale nie wiemy w jakim kierunku pójść.

Metoda ojca Leopolda może wtedy pomóc.

Metoda składa się z trzech kroków, które należy wykonać w modlitwie do Ducha Świetego – prosząc o dar poznania. Metoda nie jest żadnym algorytmem, wróżeniem ani prognozowaniem przyszłości. Ma jedynie pomóc zmierzyć się z tym, co dotychczas przeszkadzało w dostrzeżeniu kierunku rozwoju w życiu. I jeszcze jedno: nie ma żadnej gwarancji że ta metoda zadziała. Powodzenie zależy od wielu czynników, jak uczciwość i rzetelność czy zdolność do wglądu w swoją prawdziwą przeszłość.

Krok 1.
Ojciec Leopold proponuje wykonać trzy pięciopunktowe listy:
LISTA 1: wypisz pięć wydarzeń (dobrych lub złych), które miały dotychczas największy wpływ na twoje życie (pozytywny lub negatywny)
LISTA 2: wymień pięć twoich pozytywnych cech lub umiejętności, które dotąd w sobie wypracowałeś (pięć mocnych stron)
LISTA 3: pięć cytatów z Pisma Świętego, które najmocniej do ciebie przemówiły (utrwaliły się w twojej pamięci, miały na ciebie największy wpływ)
Przy tworzeniu tych list nie należy się spieszyć. Niech będą dobrze przepracowane. Ja np. tworząc listę ważnych wydarzeń w życiu wypisałem ich 10 po czym drogą selekcji eliminowałem kolejno te o mniejszej wadze – aż zostało 5 najważniejszych.

Krok 2.
Utworzone listy należy teraz odnieść do fragmentu Listu do Galatów, który mówi o owocach Ducha Świętego (Ga 5, 22-25):
Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność,
łagodność, opanowanie. Przeciw takim [cnotom] nie ma Prawa. A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje z jego namiętnościami i pożądaniami. Mając życie od Ducha, do Ducha się też stosujmy.


Metoda zakłada, że dobre decyzje (mieszczące się w planie Bożym, a więc będące Jego wolą) można podejmować tylko w duchu wolności (a więc gdy nie jest się ograniczonym wpływem ciała - materii). Stworzenie trzech list ma pomóc w spojrzeniu na nas i nasze życie (na to, co nas ogranicza i na to, co jest dla nas szansą) w sposób szeroki, pełny, nieskrępowany i pozbawiony lęku czy wstydu. Tylko gdy staniemy w prawdzie (w duchu wolności) o sobie i swoim dotychczasowym życiu możemy spojrzeć uczciwie w naszą przyszłość.
Św. Paweł pisze: Ku wolności wyswobodził nas Chrystus. A zatem trwajcie w niej i nie poddawajcie się na nowo pod jarzmo niewoli! (Ga 5, 1).

Krok 3.
Podczas rozważania w Kroku 2 (odnoszenie fragmentu Listu do Galatów do trzech list) w naturalny sposób powinny pojawić się cele, do jakich należy kierować się w życiu. Mogą to być cele trudne albo mało realne – nie należy ich wtedy od razu odrzucać. Teraz należy nazwać pięć konkretnych wydarzeń, które pojawiają się w tych kierunkach i wynikają z Kroku 1 i Kroku 2. To będą kamienie milowe w twoim życiu, które pozwolą ci iść dalej przez rzekę.

Jeszcze jedno. Metoda ojca Leopolda nie jest łatwa. Może okazać się bardzo trudna albo nawet niemożliwa do przeprowadzenia za pierwszym razem. Nie istnieje też żadna gwarancja że metoda zadziała. Przedstawiam ją tak, jak ją zapamiętałem i nie przyjmuję żadnej odpowiedzialniości za złe jej przeprowadzenie. W moim przypadku ta metoda przyniosła niezwykłe rezultaty i stworzyła plan, który teraz realizuję.

Ja żeby pokonać 3 zalecane kroki i uzyskać pięć kamieni milowych na moje dalszej życie – musiałem zamknąć się na 6 dni na pustelni w górach. Nie chodzi pewnie o to, żeby od razu wyjeżdżać gdzieś daleko i odcinać się od świata, ale z pewnością warto na ten czas oddalić się od swoich dotychczasowych nawyków, wyjść poza codzienne przyzwyczajenia i schematy – żeby otworzyć się na tą prawdę, ktróra cały czas w nas jest i czeka na odkrycie.

Nie muszę dodawać, że Spowiedż Święta i stan łaski uświęcającej są istotne dla powodzenia tej metody.

6 komentarzy:

  1. Ja też dziękuję! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. po przeczytaniu czuję tak jakby mój umysł wypłynął na jakieś szerokie wody. Ciekawe spojrzenie na Drogę Życia..!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzy słowa mi się nasuwają jako pomoc w tych trzech krokach:
    szczerość
    wierność
    wytrwałość


    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Amen! Cieszę się, ze tu dotarłam, to nie przypadek. Miłosierny prowadzi

    OdpowiedzUsuń