środa, 21 maja 2014

rajska

Tydzień temu siedziałem z kubkiem herbaty na werandzie domu z widokiem na góry. Rajska Dolina to dobra nazwa dla tego zakątka Bieszczad - pomyślałem.

Dłuższą chwilę przyglądam się odcieniom zieleni pokrywającym falującą linię wzgórz.
Maj to w przyrodzie czas odrodzenia do nowego życia, a zieleń w ikonografii to symbol nadziei, kolor szaty trzeciej Boskiej hipostazy - Ducha - w ikonie Trójcy Świętej Andrzeja Rublowa.
Zieleń to nieuchwytność Ducha i ciągle żywa nadzieja na spotkanie z Nim... On jednak wędruje tylko swoimi drogami, niepoznawalny dla człowieka i nieuchwytny.

Przerywana linia jasnozielonych brzóz u stóp wzgórza wyznacza początek lasu. Wyżej las gęstnieje, wspinając się grabami przeplecionymi sosną lub lipą. Czasem wychyli się ciemniejszy dąb, strzeli świerk albo skłębi krzak czeremchy obsypany kwieciem. Dalej już niepodzielnie króluje buk, jego nasycona zieleń dominuje aż po kreskę horyzontu odcinającą niebo.
Tkany setką odcieni zieleni wzorzysty kilim, szerokim ruchem zarzucony na góry, łagodzi ostre linie wzgórz i otula miękko dom dla tysiąca stworzeń.
Zauważam że każdy gatunek drzewa ma swój własny odcień zieleni. To odkrycie zdumiewa mnie i daje teraz silnie odczuć, że każdy najmniejszy element Rajskiej Doliny został kiedyś indywidualnie dotknięty dobrą ręką Stwórcy.

Nagle nie wiadomo skąd pojawia się zdanie przeczytane kiedyś w książce Iriny Jazykowej pt. "Oto czynię wszystko nowe. Ikona w XXI wieku":
" - Kontemplacja natury to jedna z pierwotnych praktyk ascetycznych."

Jak to "ascetycznych"? - dziwię się.
Jak mam to piękno stworzenia, łagodność i harmonię dziewiczej natury dającej pokój - łączyć z ascezą, a więc wyrzeczeniem, ofiarą i cierpieniem?
Przyglądam się uważniej i dostrzegam, że miękki dywan zieleni skrywa postrzępione grzebienie skał, wyniesione kiedyś przez potężne i brutalne siły ukryte w ziemi.
Nieokiełznana i dzika potęga górotworu jest tu dalej obecna, choć teraz uśpiona pod zielonym kobiercem.
Ale obudzi się znów od zimnych wiatrów które zawitają tu jesienią. Pożółkłe brzozy zaszumią sypiąc liśćmi, zrudziałe buki pochylą korony, Rajska Dolina przywdzieje nową szatę utkaną teraz ze stu odcieni rudości i czerwieni. I znów każdy gatunek przywdzieje inną.
Czerwień to kolor miłości która dojrzewa tu cały rok, żeby coraz krótszy dzień położył wreszcie na nagie drzewa złote światło ostatniego pożegnania. Bo złoto jesieni to najwyższy z kolorów, znak Bożej chwały, której dostąpić można tylko po śmierci.

Kontemplacja natury to pogodzenie się z przemijaniem. Dopiero zgoda na śmierć czyni mnie wolnym. Dopiero po śmierci mogę odrodzić się do nowego życia.

Patrzę na cudowną zieleń Rajskiej Doliny i czuję wdzięczność.

1 komentarz: