Budzi mnie światło. Otwieram oczy i patrzę w okno, gdzie korony starych drzew wypuszczają dopiero liście. Swiatło nie oślepia, pada na drzewa z lewej strony. Słońce jest teraz niewidoczne, dopiero później zatoczy łuk nad drzewami, osiągnie najwyższy punkt, po czym powoli przejdzie nad autostradą, włączając pod wieczór czerwone i białe światła ciężarówek mknących w obie strony. Potem dobiegnie kresu nad Głogowcem, zapalając jedna po drugiej gwiazdy, które będę widział w oknie zasypiając.
Jestem trochę oszołomiony jasnością i świeżością umysłu jakich teraz doświadczam. Nie jest to rodzaj euforii, owego przyspieszenia, które oświeca jednocześnie spalając. Czuję raczej jakby delikatny ożywczy powiew, który zaprasza uchylając bezszelestnie drzwi... dokąd?
Patrzę jeszcze chwilę na drzewa i widzę jak ich rozłożyste korony otwierają nową przestrzeń dla nieśmiałych pąków pierwszej zieleni...
Grube konary dzieląc się na coraz mniejsze gałęzie według sobie tylko znanego porządku meandrują ścieżką doskonałego poznania, nie potrzebującą wyjaśnienia, opisu ani rozumowego dociekania skąd ani dokąd prowadzi.
Mam przed sobą drzewo budzące się do nowego życia, zalane światłem nowego dnia.
Drzewo, które wie jak rosnąć. Drzewo, które daje mi odpowiedź.
Stuletnia porcelanowa figurka Matki Bożej z utrąconymi stopami, która dwa dni temu trafiła do mich rąk, jest także częścią tej odpowiedzi.
W tym samym czasie 600 kilometrów stąd pewien człowiek otrzymał do rąk figurkę św. Jana, też wielkości wyprostowanej dłoni. Był tak samo zdumiony jak ja.
Maryja, Jan i drzewo.
Ta historia ma wcześniejszy początek. Zaczyna się w kamiennej wnęce małej izdebki w pewnym miasteczku w Galilei, gdzie przysiadła drobna dziewczyna, zdumiona dziwnym zaproszeniem do rozmowy.
Potem przenosi się pod drzewo ociekające krwią. Maryja i Jan stoją milcząc. Krew skapuje i miesza się z ziemią.
- Oto syn twój.
(Czy znasz widok kropli krwi padającej na ziemię?)
Drzewo pokazuje mi inny świat. Nadal jest drzewem, ale staje się niewidoczne gdy odsłania to, co za nim, a może w nim? Dziwne, ale podobnie dzieje się teraz z ptakiem na gałęzi, ze ścianą, nawet z moimi dłońmi... Czy to możliwe? Każdy przedmiot odsłania swoje głębsze odbicie i wysyła to samo zaproszenie...
Rozmowa z Archaniołem i śmierć na drzewie krzyża to początek i koniec ziemskiej drogi Słowa wcielonego w człowieka. Dziwne macieżyństwo i dziwne usynowienie.
Dla samych oczu i dla samego rozumu zbyt dziwne...
Ten ożywczy powiew pewnie nie będzie trwał długo, więc może postaram się jakoś to utrwalić. Nieporadnie, wiem. Tylko tak potrafię.
Nie poznasz tego, o czym mówię, aż pewnego dnia coś zdarzy się w twoim życiu. Następnego poranka obudzi cię światło.
Otworzysz oczy i zobaczysz drzewo...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz