wtorek, 7 maja 2013

Cela

Dziś budzę się w celi klasztoru Monastycznych Wspólnot Jerozolimskich. Pielgrzymi Miłosierdzia są tu zawsze mile widziani.

Wczoraj we mszy wzięło tu udział pięć kobiet, które pielgrzymują pieszo do Ziemi Świętej. Idą etapami, bo tak pozwalają urlopy. Tegoroczny odcinek prowadzi przez Słowację i Węgry.

Jak zwykle mam swoją celę.
Skromnie: Pismo Święte, umywalka, stolik z ikoną deesis, szafka na ubrania, łóżko. Tak żyją bracia. Panuje tu cisza, przez którą delikatnie przebija szum Warszawy. Mnisi Jerozolimscy posługują na pustyni miasta - to ich misja.

Niezmienność tego rytmu i święte posłuszeństwo wbrew wszystkim odkryciom świata za oknem...

Po zmienności dróg i sytuacji tam, na pielgrzymim szlaku, niezmienność tego miejsca wprawia mnie w lekkie zakłopotanie...

Pojutrze wyruszam w Bieszczady. Jestem uczestnikiem wernisażu ikonopisania, na który zaproszone zostały także osoby piszące ikony zza wschodniej granicy. Prawosławni i katolicy spotykają się żeby wspólnie napisać ikonę pojednania. Co będzie przedstawiała okaże się na miejscu - ustalimy to razem, w modlitwie, we wspólnocie niepodzielonego chrześcijaństwa.

Myślę, że ikona ocalała z owego dynamicznego postępu w sztuce wielu stuleci bo ma w sobie to coś, co czuje się tutaj, w tych murach.


Pieśń z Księgi Izajasza

Nie lękaj się bo cię wykupiłem,
wezwałęm cię po imieniu, tyś moim!
Gdy pójdziesz przez wody, Ja będę z tobą,
i gdy przez rzeki, nie zatopią ciebie.

Gdy pójdziesz przez ogień, się nie spalisz,
i nie strawi cię płomień.
Albowiem Ja jestem Panem, twoim Bogiem,
Świętym Izraela, twoim zbawcą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz