Przed.
Jak zrozumieć
czym jest „Miłosierdzie przed sprawiedliwością”?
Co
oznacza najważniejszy z czterech prymatów cywilizacji miłości Jana Pawła II
głoszonych przez Pielgrzymów Bożego Miłosierdzia?
Relacja
miłosierdzia i sprawiedliwości jest trudna do zrozumienia, a może właśnie w tej
relacji zawiera się jedna z najważniejszych Bożych prawd, może nawet klucz do
zrozumienia i przyjęcia najważniejszego z Bożych atrubutów, jakim dla wielu
jest Jego miłosierdzie? - pisane czasem z dużej litery dla oddania bliskości
miłosierdzia i Boga samego, Jego istoty.
„Bóg
jest miłością” – pisze św. Jan, ale słowo „miłosierdzie” w języku hebrajskim ma
zupełnie inne brzmienie niż „miłość” i coś innego oznacza.
Miłosierdzie
nie jest więc bezpośrednią pochodną miłości, jakimś jej wariantem czy
dopełnieniem. Jest odmienną jakością, ma inne znaczenie.
Miłość
po hebrajsku to chesed.
Psalm
103, wersy 17 i 18:
„Zaiste miłość (chesed) Pana na wieki
wobec Jego czcicieli,
a Jego sprawiedliwość (sedeq) nad synami
synów”...
W Biblii
tysiąclecia słowo chesed przetłumaczono
nawet nie jako „miłość”, lecz jako jako „łaskawość”.
Miłosierdzie
w hebrajskim ma swoje osobne słowo i brzmi ono rehem.
Co
ciekawe, w języku arabskim, także wywodzącym się z grupy języków semickich,
miłosierdzie ma podobnie brzmiący rdzeń: rahim.
„Miłosierny jest Pan i życzliwy” – pierwsze słowa 8-go wersetu
Psalmu 103 brzmią w hebrajskim oryginale:
Rahum wehannun Adonay.
Rehem oznacza też kobiece drogi rodne, a więc
drogę, która na świat wydaje życie.
Jak
zatem rozumieć miłosierdzie w relacji do sprawiedliwości?
Psalm
103 to jeden z tych tekstów w Biblii, które najmocniej przywołują miłosierdzie.
Psalm ten opiewa miłosierdzie Boga, które ożywia człowieka przygniecionego jego
grzesznością. W liturgii żydowskiej Psalm 103 używany jest podczas święta Jom
Kippur (Dzień Przebłagania), ponieważ opisuje miłosierdzie, które przebacza
grzech.
W
określeniu „Miłosierdzie przed sprawiedliwością” nie jest użyte słowo „zamiast”
czy „ponad”. Miłosierdzie i sprawiedliwość usytuowane są na jednym poziomie,
mają zatem tą samą rangę. Cóż zatem oznacza owo „przed”?
Niemal na
początku Dzienniczka św. Faustyny Kowalskiej Jezus zwraca się do niej słowami:
„Nim przyjdę jako Sędzia sprawiedliwy,
przychodzę wpierw jako Król miłosierdzia”.
(Dzienniczek,
83).
Św.
Faustyna używa słowa „wpierw” (a więc „najpierw”) – chodzi tu właśnie o
wyprzedzenie: „wpierw jako Król miłosierdzia”, a potem „jako Sędzia
sprawiedliwy”.
Co
ciekawe, Dzienniczek w odniesieniu do nadejścia Sędziego sprawiedliwego używa
czasownika w trybie dokonanym „przyjdę”, a dla pojawienia się Króla
miłosierdzia – czasownika w formie oznaczającej ciągłość, stałość działania:
„przychodzę”, jakby dla zaznaczenia stałości procesu „przychodzenia”, albo jego
ponadczasowości czy nawet pozaczasowości – na wzór słów z Pisma: „Zanim Abraham
stał się ja Jestem”. Abraham, człowiek, „stał się” w czasie, a więc
urodził się, był człowiekiem. Bóg zaś mówiąc o sobie „Jestem” (hebrajski
tetragram JHWH – Jahwe) daje obraz Siebie poza czasem. Jest Tym, który
ustanawia zasady i Tym, który może je zmieniać. Działa poza rzeczywistością,
którą może pojąć człowiek.
A więc
Król miłosierdzia wyprzedza Sędziego sprawiedliwego. Miłosierdzie wyprzedza
sprawiedliwość. Oznacza to szansę okazywaną człowiekowi niemal stale i może do
końca. Używam słowa „niemal” i „może” bo trudno tu o jakąś inną miarę dla
określenia rzeczywistości ponadzmysłowej, ponadrozumowej.
Jeśli
sprawiedliwość jest „odpłacaniem odpowiednią miarą” to Miłosierdzie może być
najwyższym przejawem sprawiedliwości. Ale czy Bóg może być zawsze miłosierny i „zapominać” o
grzechu człowieka?
Św.
Augustyn w komentarzu do Psalmu 103 pisze:
„Chorobą
jest grzech, ale Bóg leczy ze wszystkich chorób. Są zbyt wielkie powiadasz? Ale
lekarz jest większy od nich. Dla lekarza wszechmocnego nie ma choroby
nieuleczalnej.”
Św.
Teresa z Lisieux rozumiała Psalm 103 podobnie.
W Liście
226 zapisała:
„Pokładam
nadzieję tak w sprawiedliwości dobrego Boga, jak w Jego miłosierdziu. To
właśnie dlatego, że jest sprawiedliwy, jest także miłosierny i łagodny,
nieskory do karania i bogaty w miłosierdzie; zaiste On zna naszą słabość,
pamięta, że jesteśmy prochem”.
„Bóg
jest bardziej wrażliwy niż matka. Dobroć i miłosierna miłość Boga są tak mało
znane! Ty, który potrafiłeś stworzyć serce matek, znaduję w Tobie
najwrażliwszego spośród ojców... dla mnie Twoje serce jest więcej niż matczyne”
Znany biblista J. Jeremias w wersach 13 i 14 Psalmu 103 dostrzegł właśnie wpływ obrazu ojca na nauczanie
Jezusa i formułę, którą Ten przyjął w mowach do uczniów: Abba. Ciekawe, że słowo „Abba” to nie tyle ojciec co „tatuś”. Owo
zdrobnienie czynione jest przez dziecko, dla którego tatuś oznacza
bezpieczeństwo, miłość bezwarunkową a nawet pobłażliwość wobec psot.
W
przypowieści Jezusa o „Ojcu miłosiernym”, który wybiega na spotkanie syna,
który sprzeniewierzył się wszystkim zasadom, przepuścił swją część majątku i po
latach, przyciśnięty nędzą postanawia z głodu nająć się jako robotnik u ojca –
mamy sytuację szokującą uczniów Jezusa. Ojciec, głowa rodu, szacowny starzec w
szatach i z pierścieniem w tradycji żydowskiej mógł tylko siedzieć i przyjmować
szacunek. „Tatuś” jednak zrywa się i (o zgrozo!) wybiega naprzeciw swojego
dziecka... żeby dać mu pierścień, okryć go płaszczem i wyprawić mu ucztę. Czy
to jest sprawiedliwe? – pyta w duchu rozgoryczony starszy syn, który wróciwszy
z pracy w polu dowiaduje się o tym, co zaszło. On od dziecka spełniał wszystkie
przepisy prawa, składał należne ofiary i nigdy nie sprzeniewierzył się
ojcowskim zaleceniom. Postępował sprawiedliwie. Czego więc mu zabrakło?
„Nim
przyjdę jako Sędzia sprawiedliwy, przychodzę wpierw jako Król miłosierdzia”.
Niepojęte
jest zatem Boże miłosierdzie, bez łaski nie sposób go zrozumieć. Trzeba bowiem
grzesznika żeby go doświadczyć... i to tylko ze łzami.
To
właśnie w imię tej tajemnicy Bożego miłosierdzia Jezus uczy żeby stale
przebaczać. Na pytanie Piotra „Ile razy?” odpowiada symboliczną liczbą
siedemdziesiąt siedem, która oznacza tyle co „zawsze”.
Jan
Paweł II w encyklice „Dives in Misericordia” („Bóg bogaty w miłosierdzie”)
idzie nawet dalej i pokazując okazanie przebaczenie jako warunek doświadczenia
miłosierdzia wykracza poza Kościół jako wspólnotę wiernych i odnosi to
doświadczenie do wszystkich ludzi:
Dlatego też Kościół za swój naczelny
obowiązek na każdym, a zwłaszcza na współczesnym etapie dziejów, musi uznać
głoszenie i wprowadzanie w życie tajemnicy miłosierdzia objawionej do końca w
Jezusie Chrystusie.
Tajemnica ta stanowi nie tylko dla
Kościoła jako wspólnoty wierzących ale także poniekąd dla wszystkich ludzi,
źródło życia inne niż to, jakie może zbudować człowiek pozostawiony samym siłom
działającej w nim trojakiej pożądliwości (przyp. 1 J 2,16: „pożadliwość ciał,
pożądliwość oczu i pycha tego życia”).
To w imię tej właśnie tajemnicy Chrystus
uczy nas stale przebaczania. Ile razy powtarzamy słowa tej modlitwy, której On
sam nas nauczył, prosimy >>odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy
naszym winowajcom<<, tym, którzy przeciw nam zawinili.
Ileż one mówią każdemu człowiekowi o
drugim człowieku, a zarazem i o nim samym! Świadomość, że jesteśmy zwykle wobec
siebie dłużnikami, idzie w parze z wezwaniem do tej braterskiej solidarności,
której św. Paweł dał wyraz w zwięzłym sformułowaniu: >>Jeden drugiego
brzemiona noście<<. Jakaż w tym zawiera się lekcja pokory wobec człowieka
– równocześnie bliźniego i siebie samego – jakaż szkoła dobrej woli współżycia
na każdy dzień i w różnych warunkach naszego bytowania! Gdybyśmy odrzucili tę
lekcję – cóż pozostałoby z jakiegokolwiek „humanistycznego” programu życia i
wychowania?
Bliska
tym słowom jest postawa życia wielu świętych. Błogosławiony ks. Jerzy
Popiełuszko mówiąc: „Zło dobrem zwyciężaj” odnosił się do przebaczania tym,
którzy nam czynią zło, a nawet śmierć. W trakcie aresztowania przez Gestapo,
zabierany z Niepokalanowa o. Kolbe rzucił na pożegnanie swoim braciom:
„Pamiętajcie o miłości!”. Jak inaczej odczytywać te słowa jeśli nie jako
wezwanie do przebaczania tym, którzy nas krzywdzą?
Pierwotnie
chrześcijańska, czysto ewangeliczna postawa „nam nie wolno nienawidzić” budziła
zdumienie Rzymian oglądających męczeńską śmierć chrześcijan na cyrkowych
arenach, a potem przyczyniła się do przyjęcia nauki Jezusa jako religii całego
imperium.
Co zatem
z piekłem? Skoro piekło jako miejsce odbywania kary istnieje, to jak to
pogodzić z Miłosierdziem wyprzedzającym sprawiedliwość?
Św.
Faustyna pisze w Dzienniczku o Miłosierdziu jako wyprzedzającym działaniu Boga,
w stosunku do sprawiedliwości, którą człowiek wymierza sam sobie godząc się na
grzech.
Przebaczenie
jest więc może ofiarą, jaką z siebie samego składa przebaczający. Przebaczenie
to wzięcie na siebie krzyża (grzechu) osoby, której przebaczamy. Tak pojmowane
przebaczenie bliskie jest zachęcie Jezusa aby „swoje życie mieć w nienawiści” i
„zaprzeć się siebie”, bo cała ziemska natura człowieka sprzeciwia się „oddaniu
życia”, dobrowolnej śmierci i to w imię kogo – w imię grzesznika, który mnie
krzywdzi?
Przebaczenie
jako ofiara z siebie samego jest może najwyższą formą współuczestniczenia w
ofierze Jezusa, utożsamieniem się w pełni z Nim samym, pójściem do końca Jego drogą,
zrobieniem tego, co zrobił On sam i poniesieniem tych samych konsekwencji.
Wiele
osób w Kościele traktuje „przebaczanie zawsze, wszędzie i każdemu” jako postawę
naiwną, nieuzasadnioną teologicznie, a nawet siejącą zamęt i wypaczającą
właściwe pojmowanie sprawiedliwości. Wymieniają oni warunki, które powinny być
spełnione aby przebaczenie było pełne. Czy jednak Jezus stawia warunki
przebaczeniu? A może Bóg przekracza ową granicę, niemożliwą do przekroczenia
dla samego człowieka? Może Bóg miłosierdzia wyprzedza Swój sprawiedliwy sąd
działając poza czasem, w rzeczywistości cudu i tym samym daje człowiekowi
„wieczną szansę” na zbawienie?
To
jednak bliskie jest herezji głoszenia „pustego piekła”. Piekło istnieje, ponad
wszelką wątpliwość. Czym zatem jest piekło i gdzie ono jest?
Jan
Paweł II w cytowanej encyklice „O Bożym miłosierdziu” odnosi się do tego
zagadnienia:
Oczywiście to tak szczodrze wymagane
przebaczenie nie niweczy obiektywnych wymagań sprawiedliwości. Właściwie
rozumiana sprawiedliwość stanowi ponikąd cel przebaczania. W żadnym miejscu
orędzia ewangelicznego ani przebaczenie ani miłosierdzie jako jego źródło, nie
oznacza pobłażliwości wobec zła, wobec zgorszenia, wobec krzywdy czy
wyrządzonej zniewagi. W każdym wypadku naprawienie tego zła, naprawienie
zgorszenia, wyrównanie krzywdy, zadośćuczynienie za zniewagę, jest warunkiem
przebaczenia. Tak więc podstawa sprawiedliwości wkracza zawsze na obszar miłosierdzia.
To wypełnia sprawiedliwość nową treścią. Treść ta najpełniej uwydatnia się w
przebaczeniu. Ono bowiem ukazuje, że poza całym procesem „wyrównawczym” czy
„rozejmowym”, który właściwy jest dla samej sprawiedliwości, dochodzi do głosu
miłość, czyli afirmacja człowieka. Spełnienie zaś warunków sprawiedliwości jest
nade wszystko nieodzowne, aby ta miłość mogłą niejako odsłonić swoje oblicze.
(...) Ten, kto przebacza i ten, kto doznaje przebaczenia spotykają się w jednym
punkcie: tym punktem jest godność, czyli wartość człowieka, która nie może być
zagubiona, której potwierdzenie czy odnalezienie stanowi źródło największej
radości.
Przebaczenie
w świetle tych słów jawi się jako postawa przekraczająca zdolności samego
człowieka. Jeśli przyjąć, że przebaczenie zakłada interwencję Boga i dzieje się
niejako „przez Niego” - jest cudem
podwójnym. Doświadcza go bowiem zarówno przebaczający, jak i doznający
przebaczenia.
Miłosierdzia
doświadcza tylko skruszony grzesznik. Tylko on może je poczuć, bo jest ono doświadczeniem
działania samego Boga, który przychodzi do grzesznika aby go zbawić.
Bez
grzechu nie ma miłosierdzia.
A tam,
gdzie grzech rozlewa się najsilniej, tam...
W
ikonografii bizantyjskiej rzadkie jest przedstawienie piekła, bo ikona to świat
przebóstwiony, doskonały – stąd treści w ikonografii wyraża specjalny
symboliczny język. Ikona nie jest próbą przedstawiania rzeczywistości w
taki sposób, jak czyni to sztuka: przetwarzając przez wrażliwość artysty. Ikonę
piszę się oddając rękę Duchowi świętemu. Jest ona „widzialnym znakiem
niewidzialnego” – jak pisał św. Jan Damasceński. Ikony są świetliste, kolorowe
i jasne, dużo w nich złota – koloru Bożej chwały. Czarny kolor natomiast używany
jest w ikonach tylko wyjątkowo – zarezerwowany jest dla otchłani, piekła, a
więc zła i chaosu. Dlatego źrenice maluje się używając mieszanki umbry palonej
i błękitu zamiast czarnego pigmentu.
Spotkałem
raz starą ikonę przedstawiającą piekło. Są tam pokazane demony, odrażające
skrzydlate bestie. Jeden z diabłów trzyma na kolanach nagiego Judasza. Judasz
uchwycony jest w pozycji dynamicznej, jakby nadal wyrywał się z objęć złego
ducha, który - jak się zdaje – ma trudność żeby utrzymać Judasza w zamkniętym
objęciu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz