poniedziałek, 16 lutego 2015

pytania

To jakiś paradoks, ale im lepiej jestem zaopatrzony tym gorzej mi się idzie. Im bezpieczniej tym trudniej posuwać się naprzód.
Nurtuje mnie pytanie: dlaczego tak jest?

Po Mannopello, gdzie wypocząłem i zostałem hojnie obdarowany, droga stała się trudniejsza. Mam piękną pogodę, wspaniałe krajobrazy, pieniądze i prowiant, a mimo to coś mnie obciąża.
Chyba lepiej się szło gdy była niepewność, ostatnia moneta w kieszeni i tylko modlitwa jako zabezpieczenie. Poczucie komfortu osłabia nogi, robię częściej postoje, niechętnie wybieram trudne podejścia. Do Asyżu zostało niecałe 200 km i duch pielgrzymowania dziwnie osłabł. Mam nadzieję że to chwilowe.

Przypomina mi się teraz z moich trenerskich czasów, że w prowadzeniu firmy, czy w jakimś  projekcie, czas na odnowę, na reformę, na zmianę, jest nie wtedy gdy przychodzi kryzys, tylko właśnie wtedy, gdy jest okres powodzenia, bezpieczeństwa, wzrostu. Właśnie ten czas powinien być czasem zwiększonej koncentracji i zdwojonego wysiłku. Dlaczego więc go trwonię? Dlaczego dopiero kolejny kryzys albo upadek mają sprawić że pokornie przyznam, ze nic tu do mnie nie należy, a ta siła, która pozwala wstać i iść... ta siła.... skąd ona jest?
Co w tej drodze jest moją zasługą a co darmową łaską, która pojawia się nie wiadomo skąd?
Czasem zdaje mi się że ja tylko odpowiadam na zaproszenie, że jedyne co pochodzi ode mnie  to tylko moje ciche "tak" dla niewygody, dla trudu, czasem dla bólu. 
Gdy brakuje wszystkiego, gdy nie wiem gdzie będę spał ani co będę jadł, wtedy się modlę i ta modlitwa w dziwny sposób otwiera nowe możliwości. Gdy czuję zniechęcenie, zmęczenie albo lęk - wtedy wejście w tą czarną, kleistą niepewność oznacza zgodę na coś, co jest poza moimi możliwościami. Od Pustyni Judzkiej w Palestynie przez Turcję i Bałkany do Włoch jest jakieś trzy tysiące kilometrów. Przecież pokonałem tą drogę bez pieniędzy i bez namiotu. Samemu to byłoby niemożliwe. Teraz wiem, że droga pielgrzyma to wchodzenie z wiarą w niepewność. Wtedy dzieje się cud i niemożliwe okazuje się wykonalne. Ale wiem też, że ta Obecność, która prowadzi, ta łaska wiary, ktora może długo towarzyszyć,  może też... zniknąć? Czy ona może zniknąć? Czy jest możliwe żebym został całkowicie sam? Jak w całkowitym osamotnieniu przekraczać granice niemożliwego? Nie, to niemożliwe. Teraz już wiem. Ręka Opatrzności nie może być cofnięcia, osamotnienie, zagubienie się - to kolejne zadanie, kolejna lekcja mówienia "tak", kolejna wąska i strona ścieżka pod górę, która prowadzi na kolejny szczyt, do jeszcze piękniejszego widoku. Zdany tylko na siebie jestem zbyt słaby. Mam dowód: po prostu nie byłoby mnie tutaj.

Doświadczam tego codziennie już czwarty miesiąc: odpowiedzią na pokorne zawierzenie, często wbrew sobie albo nawet wbrew nadziei -  jest łaska nagle odkrytego w skałach strumienia gdy pali pragnienie, łaska chleba od poszczących muzułmanów, łaska noclegu w deszczowy wieczór, kolacji, pomocy dobrych ludzi. Pomoc przychodzi zawsze na czas. Z kolei gdy mam pieniądze, gdy czuję się bezpiecznie -  odzywa sie we mnie natura turysty, łowcy wrażeń. Wtedy modlitwa jakby schodzi na drugi plan. Zajęty utrwalaniem pozytywnych emocji i gromadzeniem zabezpieczeń - obciążam się coraz bardziej i słabnę, coraz bardziej słabnę.
Wtedy ratunkiem jest różaniec. To moje wielkie odkrycie z pielgrzymki. Przed ta najpokorniejsza modlitwa zawsze ucieka duch zniechęcenia.

To normalne że w zmęczeniu pragnę odpoczynku, że gdy zbliża sie deszcz, szukam schronienia, gdy czuję głód - rozgladam sie za chlebem. Przecież nie chodzi o szukanie problemów, o jakieś puste samoumartwienie.  Ale wyrzeczenie się wygód i zbędnych zabezpieczeń,  rezygnacja ze zbędnego posiadania, post i modlitwa - dają prawdziwe oczyszczenie i otwierają na najlepszy dla mnie plan, od
początku świata gotowy i czekający na to, aż podejme jego realizację. Wtedy jakaś  "Boża iskra" znów rozpala pragnienie żeby podjąć wysiłek, tęsknota za ideałem sprawia, że pojawia się jakaś "rezerwa" sił, i mimo że bolą nogi - wstaję, zakładam plecak i idę.

Dlaczego to jest takie trudne gdy jest bezpiecznie? Dlaczego łatwiej gromadzić "pewność" niż szukać wiary?
Tu w drodze pojawiają sie podobne pytania, naznaczone tym samym paradoksem.

1. Dlaczego najszczęśliwsze są dzieci?

2. Dlaczego im wyżej tym czystsza woda?

3. Dlaczego biedak dzieli się ze mną tym co ma, a bogaty ostrożnie mi się przygląda?

4. Dlaczego tyle słów wypowiadają ci, którzy powinni dawać przykład?

5. Dlaczego tak bardzo tęskniąc do nieskończoności, tak mało gotów jestem dać jej z siebie?

6. Dlaczego szukając miłości tak łatwo można znaleźć rozwiązlość?

7. Dlaczego biała kartkę papieru dziecko kładzie przed sobą poziomo, a dorosły pionowo?

8. Dlaczego polityka skupia sie na czynniku ilościowym zamiast na jakościowym?

9. Dlaczego gwiazdy show-biznesu udzielają wywiadów w okularach słonecznych?

10. Dlaczego im więcej wiadomo o mózgu, tym coraz większą staje się tajemnicą?

11. Dlaczego profesor zarządzania rzadko jest dobrym biznesmenem?

12. Dlaczego produkuje sie samochody, które mogą rozwijać prędkość 260 km/godz. skoro dopuszczalna prędkość na autostradzie to 120?

13. Dlaczego politykom robi się szkolenia z wpływania na innych a nie z mówienia prawdy?

14. Dlaczego słowo "skuteczność" tak skutecznie wypiera słowo "przyzwoitość"?

15. Dlaczego cywilizacja postępu technicznego to cywilizacja rosnącego lęku przed utratą posiadania?

16. Dlaczego im większa konstrukcja tym większe ryzyko katastrofy?

17. Dlaczego co kilka lat kupuje się na raty drogą plazmę z coraz większą rozdzielczością obrazu, skoro pobliski las ma rozdzielczość nieskończenie wyższą i jest całkowicie za darmo?

18. Dlaczego z takim wytęsknieniem czekamy na koniec dnia pracy, weekend, urlop, emeryturę - zamiast spróbować żyć właśnie tutaj, właśnie teraz?
...

Mam ich wiele. Naiwne są chyba.

Dlaczego zamiast robić swoje siedzę i zabijam czas tym pisaniem?

Spałem dziś w przyklasztornym garażu. Moze braciszkowie woleli zachować ostrożność wobec nocnego przybysza. Przez wybita szybę wiał wiatr i marzły dłonie ale widziałem też księżyc. Nie byłby tak piękny na 35 - calowym ekranie.

1 komentarz:

  1. pielgrzym z mazowsza9 marca 2015 15:02

    Piękne!

    "Teraz wiem, że droga pielgrzyma to wchodzenie z wiarą w niepewność."

    To zdanie najbardziej do mnie trafia, może dlatego, że mamy doświadczenie drogi. I to rzeczywiście jest tak, że gdy mniej posiadam w drodze to lepiej się idzie. Paradoks, bo czy Opatrzność nie oczekuje od nas przygotowania w 100% do pielgrzymki?

    Na żadne z osiemnastu pytań odpowiedzi nie mam, ale na dziewietnaste odpowiedzieć chciałbym tak:

    Czasu drogi Autorze wcale nie zabijasz, bo w ten sposób swych talentów nie zakopujesz, lecz puszczasz w obrót jak sługa użyteczny. I one zysku teraz Ci nie przynoszą, lecz pamiętaj, że talenty nie były Twoje.

    Bardzo cenię Twój styl pisania i treści jakie przekazujesz. Nie rozumiałem ich jednak w pełni póki sam nie poczułem żwiru pod nogami. Proszę o więcej i dziękuję za dotychczasowe wpisy.

    OdpowiedzUsuń