Dwa dni spędziłem w klasztorze w Niepokalanowie. Od siostry w kuchni dostałem klucz do celi sąsiadującej z celą św. Maksymiliana, z której zabrało go gestapo w lutym 1940 roku. Dobre miejsce żeby po zgiełku dużego miasta i szumie mediów wokół Kościoła i wartości w ciszy dokończyć ikonę Matki Boskiej Częstochowskiej. To trudna do wykonania ikona bo światło, którego jest w niej niewiele, rozkłada się delikatnie, jakby płynąc przez tajemnicze rysy.
Ikona poleci na Filipiny. Zamówienie przyszło jeszcze przed uderzeniem tajfunu. Teraz ta praca nad deską ma jeszcze inny wymiar.
Czytam "Konferencje św. Maksymiliana Marii Kolbego" wydane przez MI w roku 2009.
Konferencja z dn. 27 marca 1938 roku, do braci profesów solemnych.
Notował br. Witalian Miłosz.
"O przygotowaniu na czasy wyjątkowe
W ostatnich czasach mówi się wszędzie o wojnie i trudnościach. Jest sytuacja trochę wyjątkowa. I rzeczywiście tak jest, atak poszedł silniejszy.
Pierwsze trzy wieki trwały ogromne prześladowania w Kościele. Krew męczenników była posiewem nowych chrześcijan. Jeden z historyków ówczesnych pisze, że przez lat około czterdzieści, kiedy był spokój, napsuło się wielu chrześcijan, dlatego radował się z tego, że znowu zaczęły się prześladowania (przyp. wydawcy: może chodzi o Euzebiusza z Cezarei, Historia kościelna, Poznań 1924).
Tak samo i my możemy się cieszyć, bo w czasach różnych trudności będziemy się pobudzać do gorliwości, zrozumiemy lepiej potrzebę większej modlitwy i umartwienia. (...)
Raz się żyje i raz umiera. Zresztą - to Niepokalanej rzecz, bośmy jej własnością.
Nasze sprawy są jej sprawami, a my się troszczymy o jej sprawy. (...)
O. Peregryn mówił mi kiedyś, że ludzie na świecie pragnęliby pełnić wolę Bożą, ale nie wiedzą co jest wolą Bożą, a co nie, bo nie mają jej jasno określonej jak w zakonie. W klasztorze dzwonek jest wyrazicielem woli Bożej. Nieskończenie dobre jest to, co czynimy według posłuszeństwa.(...)
Najpierw musi być grunt oczyszczony z wad. Gorliwość pod względem miłości wzajemnej powinna być jak najdalej posunięta. Nie wtedy dajemy dowody miłości, gdy miłujemy tych którzy nam dobrze świadczą, ale wtedy, kiedy z cierpliwością znosimy przykrości i przeciwności, kiedy dobrem za złe płacimy. To jest prawdziwa miłość. Do tego stopnia ją posunąć, żeby całkowicie przebaczyć wszelkie urazy i nie czuć się urażonym w najmniejszym stopniu. Do tego stopnia to jest ważne, że Pan Jezus każe nam się modlić:
I odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom.
To jest duch wszystkich chrześcijan i zważajmy na to, żeby nie było czegoś nie odpuszczonego. I to jest miłość nadnaturalna. Potrafimy całkowicie i zawsze przebaczać."
Dwa lata później o. Maksymilian zginie od zastrzyku śmierci w bunkrze głodowym w Auschwitz oddawszy swoje życie za innego więźnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz