piątek, 25 września 2015

ziemia

Im bardziej pokorna jest materia, im bardziej zgadza się uznać, że jest tylko błotem i gliną, tym bardziej może zostać przemieniona przez boskiego rzeźbiarza... jest to jakby tajemnica śmierci z miłości, tajemnica miłującego powrotu do prochu... bez wejścia w tą tajemnicę nie ma zmartwychwstania. (Thomas Philippe)

W dwóch izbach z niewielkim korytarzem mieszka dziesięć osób: rodzice i ośmioro rodzeństwa. Helenka przyszła na świat jako trzecia, ma trzy siostry i czterech braci. Niewielki kawałek ziemi i jedna krowa to zbyt mało żeby dla wszystkich wystarczyło na jedzenie i ubranie, ale rodzina Kowalskich ciężko pracuje żeby zapewnić znośny byt rosnącej gromadce.
Powszechnym wiejskim zwyczajem dzieci od najmłodszych lat pomagają rodzicom w polu i przy zwierzętach. Jedyną odświętną sukienkę mała Helenka musi dzielić z siostrami, podobnie jest z butami, dlatego bardzo przeżywa ilekroć nie może uczestniczyć we mszy świętej w oddalonym o dwa kilometry kościele. Zaszywa się wtedy w ogrodzie i wysłuchuje kiedy dzwony zabiją na Podniesienie. Jej ponadprzeciętnej wrażliwości nie rozumieją bliscy, a dzieci w klasie wyśmiewają za nędzny ubiór – idzie więc za niezwykłym zaproszeniem i wchodzi coraz głębiej w wewnętrzną rozmowę ze światem pełnym niezwykłych zjawisk skrywających się w zwyczajnej codzienności.
Helenka ma dużo obowiązków: opiekuje się młodszym rodzeństwem, oporządza zwierzęta, pomaga w polu, w kuchni, przy praniu. Znajduje jednak czas żeby oddalić się i modlić w samotności. Latem wstaje ze świtem żeby wyprowadzić krowę na łąkę i mieć chwilę dla siebie. Często idzie boso, w koszuli poniżej kolan, okryta chustą matki. Bose stopy dziecka czują dotyk wilgotnej ziemi.
Dotyk ziemi...

Łacińskie słowo humilitas (pokora) pochodzi od humus (ziemia). Pokora to uniżenie. Pokornym jest ten, kto czuje się i zachowuje jak niższy w stosunku do innych. Pokorny jest ten, kto się nie wywyższa, kto żyje blisko ziemi, kłania się jej, zna jej dotyk.
Czy jest coś pokorniejszego niż ziemia? To z niej w akcie stworzenia ulepiony został człowiek i do niej powróci na końcu swoich dni, tak samo nagi jak na początku. Po ziemi kroczy przez życie, przyciągany niewidzialną siłą, a kiedy podniesie wzrok zbyt wysoko i zapomni o ziemi – upadnie.
Upadek, nawet bolesny, jest jednak zawsze spotkaniem z “matką ziemią”. Wtedy ziemia–matka cierpliwie uczy pokory i znowu pozwala dziecku powstać. Upadek jest nauką pokory, powrotem do ziemi, do początku. Bo to ziemia “nosi” człowieka, a nie człowiek “stąpa” po ziemi.

Czy jest coś, co bardziej łączy ludzi niż upadek? Czy jest coś bliższego wszystkim ludziom niż ziemia, ten wspólny dla wszystkich grunt i wspólny dla wszystkich dom? Ziemia, która nosi i karmi, która rodzi życie... ziemia obiecana, w której istnienie wszyscy na swój sposób wierzą i... stale o niej zapominają, wydeptując ścieżki do własnych światów i zadeptując innych.

Im bardziej pokorna jest materia, im bardziej zgadza się uznać, że jest tylko błotem i gliną, tym bardziej może zostać przemieniona przez boskiego rzeźbiarza... jest to jakby tajemnica śmierci z miłości, tajemnica miłującego powrotu do prochu... bez wejścia w tą tajemnicę nie ma zmartwychwstania

1 komentarz:

  1. tak jest, poczucie przyzwoitosci to powinno laczyc a nie uposledz bagna w ciele czlowieka
    ona tez uciekala w swoj wlasny swiat , nie muszac przy tym nikogo deptac

    OdpowiedzUsuń