poniedziałek, 14 września 2015

Łódź

Zawsze gdy jestem w Łodzi staram się odwiedzić antykwariaty na Piotrkowskiej. Jest ich kilka obok siebie. Czasem w cenie dosłownie kilku złotych można tu znaleźć dobrą książkę albo album z ikonami. Tym razem wychodząc po godzinie na ulicę miałem pod pachą trzy książki. Po chwili dotarło do mnie jak mocno te trzy tytuły wpisują się w historię tego miasta...
"Pisma" Edyty Stein odkryłem na półce z... judaicami. Ktoś umieścił katolicką zakonnicę obok zbiorów midraszy i wspomnień ocalałych z Holocaustu. Karmelitanka bosa, katolicka zakonnica faktycznie była niemiecką Żydowką z religijnej rodziny,  wybitnym filozofem, uczennicą Husserla. Jej nawrócenie na katolicyzm jako młodej dziewczyny było szokiem dla jej rodziny i części naukowego środowiska. Po aresztowaniu przez gestapo w 1940 roku jej dalsze losy są nieznane. Prawdopodobnie zginęła w komorze gazowej zaraz po dotarciu transportu do Auschwitz. Gdy dwa lata temu szedłem z Irlandii do Belgii, przechodząc przez Anglię, w karmelitańskim sanktuarium św. Judy Tadeusza w Favershavn widziałem ciekawą ikonę przedstawiającą Edytę Stein w zakonnym habicie wychodzącą z zatloczonego wagonu na rampie w Oświęcimiu. Po obu stronach żołnierze z psami i ludzie w białych kitlach. Za obie ręce trzymała małe dzieci.

Druga książka to słynny "Los człowieka" Michaiła Szołochowa. Pozycja za 3 zł. Autor "Cichego donu", za którego otrzymał Nagrodę Nobla w latach 60-ych, opisuje wojenne losy żołnierza Sokołowa - m. in. słynną scenę "pa pierwym nie zakusywaju". Okrucieństwo wojny w brutalnym zderzeniu z przyzwoitością prostego człowieka. W Polsce znana jest czarno-biała ekranizacja powieści, która mogłaby mieć tytuł "człowieczeństwo ocalone".  Myślę, że prawdziwą Rosję można poczuć  gdy pozna się ikony Rublowa, "Mistrza i Małgorzatę" i właśnie "Los człowieka".

Trzecia książka jaką kupiłem to  "Szabat" Joshuy Heshela, jednego z najwybitniejszych współczesnych myślicieli żydowskich. Urodził się w 1907 roku w Warszawie, jako potomek wielkich dynastii chasydzkich. W wieku 20 lat wyjechał na studia do Niemiec, skąd wyrzucony wrócił do Warszawy by podjąć pracę naukową w Instytucie Nauk Judaistycznych. Tuż przed wybuchem wojny wyjechał do USA. Heshel łączył miłość do tradycji żydowskiej z głębokim zrozumieniem i osobistym zaangażowaniem w problemy współczesnego świata.

Otwieram i czytam:

"Jakże często jesteśmy dumni z naszych zwycięstw w walce z przyrodą, dumni z wynalezionych przez nas narzędzi, z obfitości towarów, które możemy wyprodukować.
Jednak nasze zwycięstwa kończą się klęską. Pomimo naszych triumfów stajemy się ofiarami naszych własnych rąk; jest tak jakby te siły, które pokonaliśmy, zwyciężyły nas. Czy nasza cywilizacja jest szlakiem klęski, jak zdaje się sądzić wielu z nas? "

Idąc Piotrkowską pomyślałem że Niemcy, Rosjanie, Polacy i Żydzi żyli kiedyś w tym mieście obok siebie. Historia Łodzi, bogata i trudna, a dziś jakby uśpiona, nie jest jednak historią klęski.
"Filmowa Łódź" - pomyślałem - jest jak dobra, niedopowiedziana historia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz