Mam wrażenie że atak pomarańczowego warzywa był w tym roku łagodniejszy. Tylko raz przyłożono mi pistolet: - Cukierki albo psikus! - Zresztą przez domofon. Nie odpowiedziałem. Stchórzylem? I potem raz mignęła mi w mroku młoda twarz w grubych okularach z czarnego tuszu. Tylko tyle. Za to maskarada i emocje przeniosły się na ten dzień do medialnych debat.
Pani Szczupak ma trochę racji mówiąc że młodzi ludzie w tej "zabawie" chcą po prostu oswoić śmierć, którą Kościół jakoby zawłaszczył. I że jest to naturalne.
Tak, śmierć jest naturalna, nieuchronna dla wszystkich. Dlaczego więc śmierć tak bardzo nie pasuje do tapicerki sof w programach talk-show? Dlaczego wypchnięta z mediów stała się tematem tabu? Czy zabawa w śmierć nie jest przejawem głeboko zakorzenionego lęku przed nieuchronnym końcem, starannie wymazywanym przez reklamy kolorowego, beztroskie życia? Dzieci to czują i reagują po swojemu. Co innego zostaje skoro jedni złem i śmiercią straszą a drudzy zachowują się jakby śmierć nie istniała?
Zaprzeczeniem wolności jest zniewolenie, a ono pochodzi z lęku. Z lękiem nie sposób żyć, można od niego uciekać albo wyjść mu naprzeciw.
Stawić czoła śmierci można jednak tylko z jasnym spojrzeniem, z podniesionym czołem, bez przebrania i maski.
Zdaniem Hegla historia świata to jedynie postęp świadomości wolności. Żart i maska mogą być tej wolności wygodnym obejściem - z lęku przed bezkresem, który zaczyna się po drugiej stronie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz