sobota, 17 grudnia 2011

wyruszyć

Sto przyczyn wzywa żeby wyruszyć w drogę. Chcesz zgłębić siebie samego, spotkać niewiadome. Zetknąć się z wiarą w czystej postaci. Idziesz bo jesteś młody i nic nie wiesz o życiu. Bo pragniesz chrzęstu żwiru pod stopami. Idziesz, bo jesteś stary i musisz coś zrozumieć zanim będzie za późno. Idziesz, bo linia horyzontu układa się we wzór, który pamiętasz z dziecinnego snu, gdy jeszcze nic nie krępowało twojej odwagi. Droga nie jest ucieczką, gdy przestajesz spoglądać za siebie i gdy nie zaprząta cię to, co będzie jutro. Droga ma swój cel, ale każdy krok otwiera jeden czas, czas teraźniejszy. Czas zdumiewania się prostymi odkryciami, zachwytu nad świeżością błękitów i zieleni. Twoje serce drży jeszcze jak liście mijanych topoli, lecz zaraz biegnie z odwagą w wysoki błękit, a ty nucisz piosenkę, której słowa sam układasz do starej melodii:
- Gdzie spał będę – teraz nie wiem, noc się zajmie mym noclegiem!
Szlak prowadził przez Palestynę, Cypr, Turcję, Bałkany i Włochy do rozświetlonej południowym słońcem Umbrii, gdzie wyniesiony ponad winnice i oliwne gaje, rozłożony na zboczu Monte Subasio trwa kamienny Asyż. To tutaj osiem wieków temu samotna dusza, dotknięta łaską oczyszczenia, na swoich skrzydłach podniosła świat ze zgliszczy zwątpienia ku nowemu życiu. Z tego miejsca wyruszali heroldowie w habitach koloru ziemi żeby na nowo głosić Europie największą prawdę objawioną człowiekowi: że miłość pokonała śmierć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz