środa, 9 czerwca 2010

troska

Była wiosna Roku Pańskiego 1222. Od kilku lat liczba braci zwiększała się znacznie, dlatego troskliwy pasterz zwołał ich na kapitułę generalną do świętego miejsca Matki Bożej z Porcjunkuli, aby „na ziemi ubóstwa” (Rdz. 41, 52) wyznaczyć każdemu z nich odpowiednie obowiązki wynikające z posłuszeństwa.

Kiedy więc przybyło do Porcjunkuli ponad pięć tysięcy braci, brakowało tam prawie wszystkiego, co było konieczne do życia. Ale bracia, nie zważając na niedostatek i niewygody, siedząc gromadami wkoło Matki Boskiej Anielskiej, tu czterdziestu, tam stu, ówdzie osiemdziesięciu, zajęci byli pokorną modlitwą i rozmowami o Bogu. Przybył do nich z Rzymu pewien kardynał i widząc braci we łzach, ćwiczących się w miłości i tak cichych i pokornych, że nie było słychać żadnej wrzawy ani zgiełku, sam zapłakał i rzekł z wielką czcią: „Zaprawdę obóz to i wojsko rycerzy Bożych”.
Łożem była im goła ziemia, a niektórzy mieli trochę słomy albo kłodę drzewa jako poduszkę. Świętość braci, którzy dla miłości Chrystusa wyrzekli się wszystkiego, była tak wielka, że z okolicy zeszli się możni panowie, hrabiowie i rycerze, żeby na własne oczy zobaczyć to pokorne zgromadzenie.

Kiedy zebrała się kapituła, Franciszek wygłosił słowo Boże i mówił do nich pięknym głosem to, co Duch Święty mówić nakazywał:
- Krótka jest rozkosz świata, ale męka, która po niej następuje jest wieczna. Szara i niepozorna jest męka tego życia, lecz chwała drugiego życia – nieskończona.
W myśl tych słów Franciszek krzepił braci i nakłaniał do posłuszeństwa i czci dla świętej matki Kościoła, do miłości braterskiej, do wielbienia Boga w każdym człowieku, do cierpliwości w przeciwnościach świata, do umiarkowania w szczęściu, do przestrzegania czystości anielskiej, do pokoju z ludźmi i z własnym sumieniem, do kochania ubóstwa przenajświętszego.
Stało się tak, że słów tych słuchał świety Dominik, głowa zakonu kaznodziejskiego, który z siedmioma braćmi wędrował tamtędy z Burgundii do Rzymu.
Franciszek rzekł:
- Rozkazuję, dla zasługi posłuszeństwa świętego, wam wszystkim tu zgromadzonym, by żaden z was się nie troszczył o nic do jedzenia ani do picia, ani o żadną rzecz konieczną dla ciała, lecz oddawał się tylko modlitwie i chwaleniu Boga. Wszelką troskę o ciało wasze zostawcie Jemu, gdyż On ma szczególne o was staranie.
Bracia przyjęli ten rozkaz z sercem wesołym i radosnym obliczem, a kiedy Franciszek skończył mówić, wszyscy zaczęli się modlić.

Święty Dominik dziwił się jednak bardzo rozkazowi Franciszka i nawet wzburzył się, nazywając go nierozumnym. Jak można kierować tak wielkim zgromadzeniem – rozumował - i nie mieć troski ani starania o rzeczy dla ciała konieczne! Bóg przecież o duszę i o ciało nakazuje się troszczyć!
I oto na ścieżkach wiodących z okolicznych wzgórz pojawili się ludzie prowadzący obładowane osły. To okoliczni mieszkańcy słysząc o zgromadzeniu u Matki Boskiej Anielskiej wieźli chleb, wino, bób, ser i inne rzeczy do jedzenia, których potrzebowali ubodzy Chrystusa. Przynieśli też obrusy, dzbany, kielichy i inne potrzebne naczynia. Szczęśliwszy czuł się ten, który mógł przynieść więcej i służyć pilniej.

Święty Dominik widząc to wszystko i poznawszy, że to Opatrzność Boska karmi braci, uklęknąwszy pokornie przed Franciszkiem wyznał swoją winę i wziąwszy Boga na sędziego przyrzekł, że odtąd przestrzegał będzie świętego ubóstwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz