piątek, 26 marca 2010

wola

W „Kwiatkach świętego Franciszka” jest opowieść o tym, jak Biedaczyna z Asyżu wędrował przez słoneczną Umbrię razem z bratem Maciejem i dotarli do rozstajów, skąd wiodły trzy drogi: do Florencji, do Sieny i do Arezzo.
Brat Maciej spytał:
- Ojcze, którędy mamy iść?
Święty Franciszek odpowiedział:
- Którędy Bóg zechce.
- A jak poznamy wolę Bożą?
Odpowiedział na to św. Franciszek:
- Po znaku, który ci pokażę. Przez wzgląd na święte posłuszeństwo rozkazuję ci abyś stojąc na rozstaju, tam gdzie stoisz, obracał się wkoło, tak jak to robią dzieci i nie przestawał dopóki ci nie powiem.
Brat Maciej zaczął więc się obracać wkoło, a robił to tak szybko, że od zawrotów głowy kilkakrotnie upadał na ziemię. Święty Franciszek nie nakazywał jednak przestać. Wreszcie, gdy obracał się już bardzo szybko, Franciszek powiedział:
- Stój i nie ruszaj się!
Brat Maciej zatrzymał się, ale zaraz upadł na kolana.
Franciszek zapytał:
- W którą stronę jesteś zwrócony twarzą?
- W stronę Sieny.
- Oto droga, którą chce Bóg abyśmy poszli.

Ta historia przypomina mi się czasem, gdy mam dokonać jakiegoś ważnego wyboru. W zgiełku rozpasanej konsumpcji, w natłoku zbędnych informacji i mgle złudnych haseł staję na rozstajach dróg jak kiedyś brat Maciej ze Swiętym Franciszkiem i zadaję pytanie:
- Ojcze, którędy mamy iść?
Przeczytałem niedawno wyniki sondy przeprowadzonej przez jeden z portali internetowych. Pytanie dotyczyło stosunku do wiary i do praktyk religijnych. Większość pytanych udzieliła odpowiedzi: - Wierzę, ale nie mam czasu.
Stając na rozstajach człowiek nie ma dziś czasu na stawianie sobie pytań. Dostaje za to zewsząd gotowe odpowiedzi: w jakim banku najlepiej wziąć kredyt, jak przygotować jedzenie z proszku albo co jest najlepsze na wzdęcia.

Jak na współczesny świat spojrzałby święty Franciszek? Dokąd najpierw udałby się dziś pokorny Poverello niosąc ewangelię nie złagodzoną wygodnym dla nas tłumaczeniem przenośni i symboli, ale wierne i dosłowne Słowo Boże? Może poszedłby do polityków, którzy zatracają się w pustych sporach o pierwsze miejsce za stołem? A może poszedłby najpierw do biznesmenów, którzy chciwością zamieniają świat w targowisko ofiarnych przedmiotów „Made in China”, kupowanych na kredyt przez coraz biedniejszych ludzi po to jedynie, żeby odsunąć od siebie brata Samotość i siostrę Śmierć?
A może Franciszek poszedłby najpierw do ludzi Kościoła? Może powędrowałby do Rzymu, jak 800 lat temu, żeby pokłonić się papieżowi, a ten przyznałby, że oczekiwał go odkąd we śnie ujrzał ubogiego i wątłego człowieka, który samotnie podpierał kolumny chwiejącego się gmachu? Dokąd mamy iść Ojcze?

Znak Bożej woli na rozstajach dróg objawił się bratu Maciejowi, gdy ten upadł na kolana bezbronny i nieporadny jak małe dziecko nie potrafiące samodzielnie chodzić.
Wraz z chwilową utratą zmysłu równowagi, który podpowiadał dotąd kierunki, brat Maciej stracił także wiedzę i doświadczenie, na których zawsze opierał swoje wybory.
Swój najpiękniejszy hymn chwalący piękno stworzenia Franciszek napisał gdy stracił już wzrok i przygotowywał się na śmierć, jakby prawdziwe piękno było dostępne tylko dla niewidzących oczu.
Jego wielką tragedią było to, że domagano się od niego reguły porządkującej życie, którym powinna kierować tylko Boża wola, czekająca na odkrycie w każdym z nas, w najgłębszej skrytości skruszonego serca. Umarł wypełniając do końca wolę Boga w swoim życiu, leżąc na gołej ziemi, nie posiadając niczego.
Ale pozostawił nam wskazówkę jak wybierać drogę na rozstajach.

1 komentarz:

  1. Czasami mi się wydaje, że życie to taka gra i że mamy nawet do niej Instrukcję Obsługi czyli Pismo Święte. Napisaną przez Kogoś, Kto grę wymyślił więc najlepszą. Wystarczy żyć zgodnie z Instrukcją i przechodzić kolejne levele, aż do upragnionego finału. Ale ludzie nie chcą takich rozwiązań, zawsze coś wymaga zbyt dużego wysiłku, a że jest dużo "czitów", czyli sposobów na nielegalne ale dużo łatwiejsze przejście do kolejnej rundy, mnóstwo jest pokus i pytań jak dalej iść.

    Módlmy się, o łaskę rozeznawania Woli Bożej. Często trudno ją odróżnić od wewnętrznego ale wcale niebożego głosu.

    OdpowiedzUsuń