Kto wędrując przez Bieszczady zstąpił kiedyś przypadkiem w ciszę
opustoszałej, porośniętej chaszczami doliny, mógł w zdumieniu zobaczyć
i usłyszeć jej dawne życie.
Z mieszkańców pozostały już tylko najwierniejsze jabłonie –
przygarbione starowinki przycupnięte przy resztkach kamiennych
fundamentów, kruszonych cierpliwie przez deszcz, wiatr i bujną trawę.
I tylko biała cerkiew pośrodku doliny, jak zabłąkany gołąb usiadła
na zakolu rzeki i patrzy jak pochylone smugi dymu znów leniwie ciągną
w niebo z krytych strzechą chałup, kobiety w kwiecistych chustach
spieszą do świątyni na bogosławienije, dzwoneczki śmiechu bosej
dziatwy biegną za stadem gęsi, a stłumiony gong kowalskiego
młota miarowo odmierza czas co płynie tu spokojnie, nieśpiesznie.
Wojna rozerwałą na strzępy ciszę tego zakątka, zadając głębokie rany
ludziom i rzucając długi cień bólu i nieprzebaczenia. Z tętniącej
życiem wioski pozostała tylko biała cerkiew – podniesiona po wojnie z ruin przez
dobrych ludzi. Cudownym zrządzeniem kamienne mury przechowały starą
ikonę, która od wieków była największym skarbem mieszkańców doliny.
Niezwykłej urody święty wizerunek Matki Bożej Pięknej Miłości na
surowej ścianie cerkwi pozostał milczącym znakiem życia, które
zwyciężyło śmierć i miłości, która pokonała nienawiść.
„Ikona to widzialny znak niewidzialnego” – pisał w VIII wieku św. Jan
Damasceński – i wymowny głos ciszy. Bo ikona pisana jest w ciszy i
tylko w ciszy pozwala się czytać.
Ciszę bieszczadzkiej doliny wybrało czworo Polaków i czworo Ukraińców
żeby razem pisać nową ikonę. Nazwali ją „Miłość i Pojednanie”. Dwa
anioły pochylają się z oddaniem nad Matką Bożą, która wznosząc ręce do
modlitwy przykrywa świat całunem macierzyńskiej opieki. Ten typ ikony
to „pokrowa”, dobrze znany i powszechnie czczony od wieków w
Karpatach. Poniżej głównego motywu – rząd siedmiu ikon portretowych
świętych Wschodu i Zachodu. Wybrano tych, którzy życiem świadczyli o
jednym Kościele, niepodzielnej Ewangelii i o nowym przykazaniu
Chrystusa – przykazaniu miłości. Centralne miejsce zajmie święty
Mikołaj – patron pojednania Wschodu i Zachodu. Po jego prawej ręce –
święty Serafin z Sarowa, a po lewej – święty Franciszek z Asyżu. Obok
Serafina – św. Olga, przy Franciszku – św. Faustyna Kowalska. Rząd
ikon zamknie św. Paraskewa, męczennica i św. Jan Paweł II, którego
wielkim niespełnionym pragnieniem było pojednać chrześcijański Wschód
i Zachód.
Cisza ikony zaprasza do wyruszenia w drogę, ale na ten trudny szlak
wstępują tylko wybrani. Drogowskazami nie są tu proste potwierdzenia i
zmysłowe zachwyty. Droga ikony jest wąska i prowadzi stromo pod górę –
jak droga miłości i przebaczenia, ale w zamian ofiaruje odważnemu
wędrowcy nagrodę najcenniejszą – widok ze szczytu, nieporównywalny z
niczym innym.
Ikony nie pisze sam człowiek. Malarz w modlitwie oddaję rękę Duchowi Bożemu, to On jest
prawdziwym autorem. Tak samo przebaczenie nie jest dziełem samego
człowieka. Żeby przebaczyć potrzeba jeszcze tchnienia Bożej obecności, bo to Bóg
przebacza przez nas tym, którzy zadali nam krzywdę i Bóg pozwala znowu
wrócić do życia w miłości i pojednaniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz