czwartek, 12 grudnia 2013

Gęsi

Po pracy w Warszawie wracam na moją wieś. Do ciszy i przestrzeni trzeba na nowo przywyknąć. Lekkie porządki w pracowni-sypialni i znowu 5-kilometrowe spacery do gminnej biblioteki żeby wysłać maila. W drodze przez pola i las znowu zdumiewają najprostsze rzeczy - który to już raz odkrywane? Za tyle można być wdzięcznym... gdyby tylko to dostrzegać. Stale zbyt łatwo zapominam o tym co dobre i za co nie trzeba płacić.

Gdy wracałem robiło się już ciemno. Mijając kościół usłyszałem dziwny dźwięk. Zadarłem głowę, bo zdawał się pochodzić z góry. To samo odruchowo zrobił mijany rowerzysta.
Gęsi! Na tle ciemniejącego granatu nieba dało się dostrzec dwa wielkie klucze dzikich gęsi. Ich krzyk przebijał się z dużej wysokości, ale dwie piękne formacje w kształcie litery V były wyraźnie widoczne. Kierowały się na południe.

Pomyślałem, że z ich wysokości ziemia nie jest tak ciemna, bo rozświetlają ją światła miast i dróg. Kiedyś wielokrotnie podziwiałem ten widok z okna samolotu. Ziemia wygląda wtedy jak rojowiska świetlików, a wielkie miasta niemal jak wyspy ognia. Światła cywilizacji to dziś naturalne znaki dla ptaków podróżujących nocą.
Ciekawe jak radziły sobie gęsi w średniowieczu. Może nie latały nocą? A może korzystały z innych znaków? Z gwiazd? Andrzej z Rajskiego w Bieszczadach opowiadał kiedyś jak gościł Belgów. Byli zdumieni widokiem gwiazd nocą. W Belgii w nocy jest tyle światła, że gwiazd nie widać.
Zagłębiając się w gęstniejącą ciemność lasu pomyślałem, że ikony w średniowieczu mogły powstawać tylko przy naturalnym świetle dnia lub przy świecach. Pamiętam, że rozważaliśmy to kiedyś z Serhijem w Bieszczadach wracając nocą z długiego spaceru.
Obaj zgodnie stwierdziliśmy, że do pracy przy ikonie potrzebne jest dobre oświetlenie. Z pewnością nie wystarczy światło świec. Jak więc radzili sobie ikonografowie w czasach przed wynalezieniem elektryczności? Bo raczej nie marnowali długich zimowych wieczorów, tym bardziej że okna domostw i świątyń były wtedy niewielkie. Jedyna możliwość jest taka, że ludzie w tamtych czasach mieli lepszy wzrok. Na początku XXI wieku jesteśmy chyba szóstym pokoleniem które żyje z dobrodziejstwem światła elektrycznego. Może kiedyś, zdany tylko na naturalne światło, człowiek umiał lepiej wykorzystać światło, potrzebował go mniej.
Nagle zdałem sobie sprawę, że w średniowieczu człowiek żył w prawdziwej ciemności. Dosłownie i w przenośni. Niewielkie miał wykształcenie, rzadko umiał czytać. Ikona była wtedy prostym przekazem scen Ewangelii - komunikowała proste prawdy prostemu człowiekowi. Komunikowała je językiem światła. Co ja dzisiaj mogę przeczytać patrząc w średniowieczną ikonę? Ja, wyedukowany, żyjący wygodnie, "w pełnym świetle", syte dziecko technicznej cywilizacji? A może odruchowo szukam w starej ikonie prywatnej mistyki na miarę moich bieżących potrzeb i niepotrzebnie wszystko komplikuję?
Ikona mówi najprostszą prawdę: Chrystus zmartwychwstał. Stał się światłem, które rozproszyło noc. W średniowieczu łatwiej było to pojąć. Dziś chyba za dużo jest... światła.

5 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawe rozmyślania, zmusiły mnie do chwili zadumy, nigdy w ten sposób nie myślałam o świetle...

    http://nowy-feminizm.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. A może by tak w czasie Adwentu wyłączać prąd na godzinkę albo nawet dwie...podagać z rodziną przy świecach i w ogóle być bliżej. Tak po prostu przeżyć tą jedną godzinę bez telewizora, komputera, wysyłania esów... Pozdrawiam, Asia

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedyś grało się w gry planszowe – chińczyka, warcaby, karty… teraz każdy woli sam w odosobnieniu układać swoje puzzle i …obgryzać paznokcie. Jeśli jest izolacja, to jakie może być oddziaływanie? Jakie więzi emocjonalne?! Kiedyś kochaliśmy na zabój, a teraz z łatwością mówimy „spierdalaj”. Patrzymy na drugiego człowieka jak na towar w sklepie. Musimy się nawrócić na drugiego człowieka, na miłość, bo jaką satysfakcję może dawać samotność? Pozdrawiam, Asia

    OdpowiedzUsuń
  4. Trochę przesada, ja i dzisiaj gram z dziećmi w gry planszowe. To nie zależy od światła, a od człowieka, co przekaże dzieciom, czego ich nauczy. Postępu nie powstrzymamy, dzieci będą korzystać z telefonów, komputerów. Ale to rodzice, dziadkowie, powinni im pokazać, że oprócz gierek komputerowych istnieje inny świat, świat rozmów, wspólnych posiłków, zabaw, wypraw za miasto itp.

    OdpowiedzUsuń