środa, 30 października 2013

Medjugorie

4-dniowy pobyt w bośniackim miejscu objawień przyniósł pokój.
Śródziemnomorski klimat, słońce i przyroda jak w pełni lata, serdeczność Chorwatów - nasze języki są tak podobne... Ale najbardziej działa łagodność JEJ słów, prostota przekazu, jakby stale zwracała się do swoich dzieci.
Łagodność Maryi dziwnie teraz (po powrocie) kontrastuje z jej stałym wezwaniem do modlitwy za świat, za nas samych. Jeszcze mam na policzku tamto słońce z Góry Objawień, ale wiem, że teraz nastał już czas pracy... nad sobą.

Poniższe przemyślenia pojawiły się w mojej głowie jeszcze w drodze powrotnej. Zainspirowała mnie rozmowa z Brendanem, emerytowanym strażakiem z N. Jorku, który do Medjugorie przyjeżdża stale od wielu lat. Spędziliśmy razem sporo czasu. Dał mi literaturę, opowiedział wiele historii.
Tekst brzmi może poważnie, nawet złowieszczo, ale ponad przywołanymi faktami jest Jej obecność, Jej prośba o modlitwę, o pokój, o nawrócenie, dla wszystkich.
I ta nadzieja jest silniejsza od lęku o przyszłość świata.

W końcu lat 60-ych Ameryka odczuwała zbliżające się przesilenie. Napięcie zimnej wojny osiągało swój szczyt. Koszty wojny wietnamskiej i budowy "Wielkiego Społeczeństwa" obciążały amerykański budżet do stopnia, w którym Stany Zjednoczone decydują się na krok o tyle desperacki, co nieobliczalny w następstwach: sprzeniewierzają się własnej Konstytucji uwalniając swoją walutę od parytetu złota. Prezydent Johnson dekretuje jeden z głównych etapów tego procesu dokumentem z dnia 24.06.1968 roku. To data znacząca. Dzień św. Jana Chrzciciela i początek objawień w Medjugorie, które rozpoczną się dokładnie za 13 lat, 24 czerwca 1981 roku. Do lat 60-ych Ameryka starała się utrzymać pokrycie dolara w kruszcu, co było tradycyjnym zabezpieczeniem gospodarki i hamulcem wobec pokusy druku "pustych" banknotów. Jednak pokusa dodruku brakującego pieniądza okazuje się silniejsza niż obawy o konsekwencje. Europa, której powojenna gospodarka uzależniona była od dolara - reaguje żądaniem zabezpieczeń. Nowy prezydent Nixon spełnia je tylko częściowo. Od tego momentu wszyscy już wiedzą, że dolar stał się fikcją, której nikt już nie kontroluje. Bezradnym milczeniem świat akceptuje fakt, że poza zwycięskim mocarstwem jakim są USA nikt nie zapewni waluty potrzebnej światowej gospodarce.

27 października 1969 roku to kolejna ważna data. Dzień narodzin internetu. Wobec realnego zagrożenia jądrowym atakiem wojskowi w Stanach szukają systemu dowodzenia odpornego na "wyeliminowanie centrali". Wpadają na pomysł sieci "rozproszonych węzłów", która da początek nowej erze: rozpoczyna się czas internetu.
Uwolniony dolar i globalna sieć - dwoje dzieci zimnej wojny - będą odtąd stopniowo poszerzać swoje władanie nad światem i nad człowiekiem. Pęknięta forma uwolniła niepohamowany i niezaspokojony głód konsumpcji i wzrostu gospodarczego, który odtąd stał się wiodącym paradygmatem ponowoczesnej cywilizacji. Liberalni ekonomiści powtarzają odtąd stale, że panaceum na problemy społeczne jest wzrost gospodarczy. Brak wzrostu to bezrobocie, nieznośna stagnacja na giełdach, drożejące kredyty. Wzrost jest jednak niemożliwy bez... rosnącej konsumpcji. Świat bezwolnie wchodzi więc coraz głębiej w spiralę rosnącego zadłużenia, które próbuje spłacać zaciągając kolejne kredyty i próbując tworzyć nowe teorie aby maskować fakt, którego ukryć już nie sposób: ludzka żądza posiadania - chciwość nakierowana na konsumpcję i emocje - raz uwolniona, może znaleźć kres tylko w ... globalnej katastrofie.
Czy tylko? To jest właśnie nadzieja Medjugorie.

Głosy obrońców "starego porządku" i tradycyjnych wartości (które są przeszkodą dla globalnego wzrostu i "postępu") traktowane są jako wsteczne i reakcyjne. Nawoływanie do hamowania konsumpcji, ograniczania potrzeb to już zamach na "nowoczesność". Nowy humanizm odchodzi od prymatu godności każdego ludzkiego życia i definiuje wolność jako prawo jednostki do pełnego i nieskrępowanego urzeczywistniania własnych pragnień i to od najmłodszych lat.
Dokąd zmierza świat?
Czy trzeba się lękać o przyszłość?
Proste przesłanie Medjugorie mówi, że jest nadzieja.
Trzeba zacząć od siebie. Od zaraz.

9 komentarzy:

  1. Maryja zaprosila mnie znowu do Medjugorie ...ale tym razem pojde pieszo ..samotnie .. w intencji pojednania rozbitych rodzin ...nawrocenie zatwardzialych ..ta mysl przyszla do mnie nagle pewnego wieczoru podczas modlitwy rozancowej .. po powrocie od GOSPY...

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy Kościół uznał oficjalnie objawienia w Medjugorie ?

    OdpowiedzUsuń
  3. proponuje wejść na www.google.com i wpisać: Czy Kościół Katolicki uznał objawienia w Medjugorie.
    Choć wydaje mi się, że znasz odpowiedź, a pytanie jest retoryczne.
    Nie można zbadać i uznać czegoś, co jest w trakcie, co się staje. Zalecana jest ostrożność. Każdy odwiedza Medjugorie na własną odpowiedzialność. Niemniej ostatnie wypowiedzi komisji watykańskiej badającej fenomen Medjugorie nie wypowiadają się negatywnie ani pozytywnie. Znane są natomiast wypowiedzi papieży (prywatne) dające pozytywną opinię o Medjugorie.

    OdpowiedzUsuń
  4. no właśnie. znam odpowiedź i się tam nie wybieram dopóki Kościół tego nie uzna. rozumiem też, że znasz opracowania na temat zjawy Gospy, która budzi też spore wątpliwości obok poruszeń serca ?
    wiesz, prywatnie to papież może powiedzieć nawet, że Boga nie ma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele jest dróg. I nic nie zwolni człowieka od trudu wybierania tej właściwej. Przestrzeganie przepisów prawa niestety nie wystarczy, choć posłuszeństwo jest kluczem. Zostaje zatem nieustająca modlitwa i rozeznawanie w Duchu Bożym. Dla mnie drogowskazem jest Boże Miłosierdzie. Jestem grzesznikiem, byłem w upadku i tam, na dnie, Ktoś podał mi dłoń. Nie potrafię mówić o tym doświadczeniu, ale teraz, w drodze, staram się tylko oddawać to, co wtedy dostałem. Trzeba roztropności i zawierzenia jednocześnie, a pielgrzymka to dla mnie stan, w którym daję się prowadzić Bogu, to on jest wtedy tym rozeznaniem. Ktoś, kto to czuje nie musi ani gloryfikować ani krytykować czy obawiać się Medjugorie. Kościół w swoim czasie da wykładnie. Pozdrawiam.

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. a jeśli ta wykładnia będzie taka, że to igraszki kudłatego z nas wierzących?
    boję się tego. różne dziwne rzeczy na ten temat czytałem.
    sam charakter ciągłych objawień jest bez precedensu.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czy to, co się dzieje w świecie obecnie nie jest bez precedensu?

      Usuń
    2. nie wiem co konkretnie masz na myśli ale w niektórych przypadkach historia się po prostu powtórzyła.

      Usuń