czwartek, 28 lutego 2013

Kosmaty

Dyskusja na temat istnienia-nieistnienia szatana (diabła, złego ducha), zwanego niekiedy kosmatym, sierściuchem, ogoniastym - toczy się od dawna, ale ostatnio weszła w nową fazę. Jedni uważają że to bzdet, zabobon z minionej epoki, lansowany przez "pierników" (z miasta astronoma). Inni przestrzegają przed lekceważeniem tematu, mówią językiem poważnym, czasem brzmiącym groźnie - są to egzorcyści (o. Amorth), osoby, które wyszły z mroku (Leszek Dokowicz), demonolodzy (o. Posacki).
Ci pierwsi mówią: czasy sie zmieniają, co złego jest w wahadełku czy kadzidełku albo w Harrym Potterze, drudzy mówią, że działanie złego się właśnie nasila, a jego sukcesem jest właśnie to, że coraz więcej osób żyje w poczuciu, że on nie istnieje. Pismo "Egzorcysta" budzi kontrowersje - jednych razi kolorowa okładka i oprawa w stylu magazynów dla panów, innych śmieszy widzenie wszędzie demonów i zarabianie na tej średniowiecznej "histerii".
Istnieje zatem zły duch czy nie? Duch to z definicji  byt niewidzialny. Ale niewidzialna jest też miłość, a jej istnieniu nie zaprzeczają nawet ci krytykujący czy śmiejący się z osób wierzących. Miłość to byt duchowy, niewidzialny, a jednak działający, co więcej - potężny. O jego sile przekonują od wieków poeci. Zresztą tęsknią do niego chyba wszyscy.
Gdy postawić miłość (dobrego ducha) i demona (złego ducha) obok siebie - będą one dwoma biegunami rzeczywistości. Miłość to dobro (pełnia dobra), demon to zło (pełnia zła). Buddyści i zwolennicy monizmu będą zaprzeczać takiemu podziałowi, bo według nich nie istnieje doskonałe dobro - dlatego stawiają czarną kropkę w białym polu znaku jing-yang. U chrześcijan nie ma czarnej kropki, więc buddystów zostawiam na boku. Zakładam, że istnieje pełnia dobra. Czy zatem naprawdę istnieje pełnia zła? Czy kosmaty istnieje i działa? Jeśli tak, to czym jest? Jak sie przejawia?

Wczoraj wszedłem na Wirtualną Polskę. Zerkam tam czasem na wiadomości z Polski i ze świata. Przebiegłem po 10 nagłówkach najważniejszych wiadomości (są po prawej stronie u góry). To było wczoraj ok. godz. 16.00. Wynotowałem. Cytuję dosłownie idąc od góry:

Krzyczała z bólu, wszystko działo się przed szkołą.

Śmiertelne zagrożenie dla Polaków. Zataili dane

Wszyscy w szoku. Zabił ich podczas śniadania.

Eksplozja gazu wyrwała ścianę. Nie żyje jedna osoba.

Leszek Miller: Tego boję sie najbardzie.

Siekierą roztrzaskał jej głowę. "Prosiła o to"

Bita leżała na chodniku. Zatrzymano 15-latka.

Szok pod dyskoteką. Zrobił mu to na oczach kolegów.

Kredyt czy leasing - sprawdź sam.

W tych nagłówkach (prowadzą do artykułów) pojawiają się wielokrotnie takie słowa jak śmierć, szok, strach.
Czy ktoś to może robić celowo? A może to zwykły przypadek, albo po prostu "takie mamy czasy".
Trudno przyjąć, że za tymi nagłówkani stoi człowiek, który postanawia wprowadzać terror strachu dla jakichś swoich celów. A jeśli tym "kimś" nie jest człowiek, tylko jakiś inny byt, któremu zależy, żeby działać przeciwko dobru?


Miłość pragnie dobra. Miłość współczuje, poświęca się, jest pokorna, nie unosi się gniewem.
A zło? Wygląda na to, że ono chce czegoś przeciwnego. Zło pragnie śmierci, strachu, samotności.
Gdy jakies "postępowe" medium wyśmiewa wiarę w zło, czyli w diabła, to ja zastanawiam się...


Miłość przejawia się w pełnej wolności. Możliwość wybierania między dobrem a złem to istota człowieczeństwa. Coś, co przeciwstawia sie dobru chce zabrać, zniszczyć tą wolność. Zło chce wpłynąć na człowieka, zaciemnić mu obraz rzeczywistości. Konsekwencją jest utrata nadziei, pogrążenie w rozpaczy . Człowiek wolny może wybierać między dobrem a złem. Człowiek, któremu podsuwane jest samo zło przestaje widzieć dobro. Zatem coraz trudniej jest mu dokonywać wolnych wyborów.

Portal informacyjny to dość niewinne miejsce w porównaniu ze światem muzyki, gier, filmu, mediów - gdzie łatwo odrzucić wszelkie ograniczenia i wciągać młodych ludzi w świat bardzo atrakcyjny, oferujący "pełnię", "wyzwolenie z ograniczeń". Chłopaki ze wspólnoty Cenacolo (młodzi ludzie uzależnieni od narkotyków, hazardu, alkoholu), których odwiedziłem ostatnio w ich domu pod Koszalinem sporo wiedzą o tej "wolności", leczą się z niej potem latami.

Czy zatem zły duch to bajka?



wtorek, 26 lutego 2013

77


Najsilniej pracuje we mnie historia pani Marty...
Bardzo kochała swojego męża. Gdy umarł, bardzo cierpiała. Postawiła mu na cmentarzu piękny pomnik i często tam przychodziła. Porządkując listy po mężu trafiła na jego korespondencję z jej własną siostrą... Przeżyła szok odkrywając, że mieli romans. Ściśnięte serce prestało czuć cokolwiek poza goryczą i nienawiścią. Bezsilność i pragnienie zemsty zaprowadziły ją w nocy na cmentarz. Młotkiem długo waliła w nagrobek. Jak popadnie: po krzyżu, po aniołach. Zrujnowało to ją, zmieniło na twarzy, przestałą jeść. Po kilku latach spotkań z księdzem (od którego usłyszałem tą historię). Postanowiła przebaczyć. Wbrew sobie, bo najpierw chodzi o decyzję. Ale bez cudu to byłoby niemożliwe. Poszła na zniszczony grób, w spazmach wypowiadając to niemożliwe słowo. 
Potem odnowiła nagrobek, ale już bez ozdób. Z siostrą stosunki ma teraz...poprawne. 

Nie ogarniam Bożego Miłosierdzia, nie wiem czym jest przebaczenie, mogę tylko cieszyć się, że mam łatwiej niż pani Marta, choć nie wiem co kiedys będzie... Moge sie cieszyc, ze nie jestem gejem zakochanym w innym chlopaku...albo narkomanem prostytuujacym sie za dzialke, albo nastolatką zmuszaną do aborcji przez rodziców. 
Pytam czasem siebie kim dzisiaj byliby celnicy sprzed dwóch tysięcy lat. Kim ówczesne ladacznice i łajdacy?
Kim byliby faryzeusze i uczeni w piśmie?

Kto dziś da mi wzorzec dobra, moralności, dobrego chrześcijaństwa?
Czym jest wiara jeśli nie samym szczerym, we łzach, pragnieniem nawrócenia? Stałym i niezaspokojonym?

Gdy Faustynie podczas wizyty w rodzinnym Głogowcu przynosili chore, brudne dzieci - pokonywala opor swojej natury i calowala je. Raz ucalowala oczy chorego dziecko... "w samo zaropienie oka", jednego i drugiego,  jak Franciszek pocałował tredowatego...

Jestem słaby i coraz bardziej świadomy swojej grzeszności... Jednocześnie spala mnie pragnienie żeby to się zmieniło, ale to nie jest w mojej tylko mocy....

Chłopaki z Cenacolo mowili mi w Giezkowie o tym, jak ciezko im z tym, ze ciagle spowiadaja sie z tych samych grzechow, ale jednoczesnie jak bardzo kochają Jezusa i stale sa przy Tabernakulum w ich kaplicy. Pokazywali na rękawie gest strzepywania: - Tak działa spowiedź - mowili z radością. Bez Sakramentu by nas nie było.
Jan Paweł II mówił, że sakrament bez miłości jest nieważny.
Augustyn przyciskany przez krytyków wypalił kiedyś: - Pokażcie mi kogoś kto kocha, on zrozumie o czym mówię.

Nie ogarniam tej Milosci, tego, ze zawsze wybiega mi naprzeciw jak ojciec z przypowiesci o synu marnotrawnym, chociaz wedlug sprawiedliwosci niczego dla siebie nie moglbym sie spodziewac... 

Jak oddzielic grzech od grzesznika? Jak potepiac pierwsze a kochac drugie? Mam łzy w oczach bo nie mam pojecia jak, a wiem, ze z to tej milosci bede sądzony.
Stale krzywdzę ludzi sądząc ich w myślach. Już wiem, że robię to ze strachu, żeby nie być "jako ten celnik", żeby mieć pewność gdzie jest dobro, żeby zapewnić sobie.... Tak,już wiem,  że to droga samozbawienia... ślepa, daremna, szatańska.

To co moge zrobic, to starac sie odrzucac moj grzech, ofiarowac go razem z modlitwą, zeby komuś bylo latwiej.
Ale sam upadam i potrzebuje tego samego dla siebie....

Pustka Twojego kamiennego grobu tak przeraża tą kosmiczną samotnością...
Jak znaleźć miłość w pustce, gdy nie ma nic... 

Leszek dzis zadzwonil do mnie. Mowi ze zrobil cos, czego sam nie rozumie i nie wie czy to dobrze. On, starszy człowiek, wielki moralny autorytet, uznany przez Kościół i więźniów, którym oddał życie - mial wyklad dla studentow o przebaczeniu i w porywie powiedzial tym mlodym ludziom, ze w ostatnich kilku dniach nie chodzil do kosciola bo bylo mu wstyd. 
- Popelnilem grzech i potrzebowalem spowiedzi - mowi do nich. 
Widzac ich oslupienie kontunuuowal: Chcecie pewnie wiedziec jaki grzech...
Powiem wam. Raz upadlem w pornografie w internecie. 

Potem niepewnie pytal panią dziekan czy to co zrobil, ta szczerosc, któej uległ -  nie odbije sie negatywnie...
Ona mu na to:
-  Panie Leszku, dopiero teraz oni pana calkowicie pokochali.  

Sola gratia. 

piątek, 8 lutego 2013

Spowiedź

Krzysztof Zanussi to reżyser znany i ceniony. Twórca obrazów jak genialne „Barwy ochronne”, "Struktura kryształu", "Persona non grata", "Serce na dłoni" czy "Rewizyta". Mniej znanym filmem reżysera jest "Z dalekiego kraju" pokazujący życie Karola Wojtyły na tle przemian w swojej ojczyźnie, aż do wyboru na papieża. Obejrzałem ostatnio ten film. Moją uwagę zwrócił pewien dialog między młodym ateistą, lewicowym poetą, Tadeuszem Sobańskim a Wojtyłą, który wtedy był już księdzem w Krakowie. Dialog ma miejsce tuż po wojnie, w krakowskim kościele, do którego Sobański przychodzi po "formalność" jaką jest pokwitowanie przez księdza faktu odbycia spowiedzi, która jest warunkiem dopuszczenia go do ślubu kościelnego z jego narzeczoną, która jest praktykującą katoliczką.

(TS podchodzi do konfesjonału, gdzie wisi karteczka: ks. Wojtyła i klęka)

TS:      Ojcze, nie chcę się spowiadać, chcę tylko wypełnić formalność.

KW:    Jaką formalność?

TS:      Chcę wziąć ślub w kościele.

 KW:   To nie formalnóść. To sakrament.

 TS:     Nie jestem wierzący, chcę to zrobić dla narzeczonej.

KW:    A w co nie wierzysz?

TS:      (wstaje)  Jeśli mamy rozmawiać to czy możemy iść gdzieś indziej? Tutaj niezręcznie się czuję.

KW:    Ale jeśli mamy wypełnić formalność, jeden z nas musi siedzieć a drugi powinien klęczeć.

TS:      (na stojąco)  Ja nie wierzę, że Bóg objawił się w znakach i słowach przychodząc na ziemię.

KW:    A w co wierzysz?

TS:      Wierzę, że możemy wznieść się ponad ludzką naturę i tworzyć nowe światy.

KW:    To jest dokłądnie to samo. Nie wierzysz w to, w co wierzysz.

TS:     Bóg stworzył nas na swoje podobieństwo i zniżył się do naszego poziomu albo my stworzyliśmy Boga i sięgnęliśmy Jego poziomu. Albo jedno albo drugie.

KW:   Bóg stworzył nas ja Jego podobieństwo. A my Jego na czyje?

TS:     Nasze.

KW:   Wówczas moglibyśmy stworzyć tyrana, dyktatora lub klauna. Ten zaś, którego wyznajemy jest święty, miłujący i bezinteresowny. Wedle czego mielibyśmy stworzyć Boga w niczym do nas niepodobnego?

TS:     Wedle czystego rozumu, który nam mówi co jest dobre a co złe.


KW:   Mówiąc o dowodach czystego rozumu jesteś o jeden logiczny krok od wiary.


TS:    Ale ja muszę być wolny. Gdybym chciał się poddać, dla spokoju zrobiłbym to już dziś. Mówię o spokoju umysłu. Mam tu zaświadczenie z parafii... Podpisze ksiądz?

KW:  W języku teologii serce znaczy człowiek. W języku etyki człowiek równa się prawda. Prawda zaś w języku wiary oznacza Boga. Jeśli kogoś kochasz, jesteś bliżej Boga niż myślisz.

czwartek, 7 lutego 2013

Ikona

Bizantyjska ikona jest wymowna w swoim milczeniu i prostocie. Zmielona kolorowa glina utarta z żółtkiem kurzego jaja, przyjęta pokornie przez lipową deskę...
Pokora milczy i jest niewidzialna. Dlatego na ikonę można patrzeć i nie dostrzec jej nadprzyrodzonego piękna. Można pochylać się nad nią i prowadząc uczone dyskusje nad kanonami estetyki - nie pojąć jej ukrytej treści.
Przed ikoną należałoby zamilknąć i - jak św. Józef przed powierzonym mu drewnem - na kolanach modlić się do Boga, jedynego prawdziwego piękna.
To Piękno nie otwiera się przed każdym, nie ma sposobu żeby Nim zawładnąć i przwoływać na życzenie. Ikona jest niczym okno, które Boża łaska otwiera przed wybranymi duszami ukazując im świat doskonały.
Ikona odsłania swoją tajemnicę gdy zamykając oczy zmysłów oddamy się modlitwie.
Pokora pokrytej barwną temperą i zlotem deski udziela się wtedy, gdy będziemy gotowi odrzucić przywiązanie do widzialnego piękna. Ikona będzie wtedy samotną drogą wgłąb nas samych, drogą porzucania kolejnych zmysłowych obrazów. Ta droga prowadzi aż na miejsce spotkania z prawdą o sobie. Bo czytanie ikony to pisanie Bożego obrazu w swojej duszy.
Im bardziej coś okrtyte milczeniem, tym silniej przemawia. Im bardziej bezsilne, z tym większą mocą działa. To jest tajemnica ikony.
Panie otwórz oczy mej duszy!

Ikona Jezusa Miłosiernego wzorowana na Obrazie Jezusa Miłosiernego z wizji św. Faustyny Kowalskiej. Autorem pierwowzoru, który powstał w 1934 roku w Wilnie pod okiem siostry Faustyny Kowalskiej był Eugeniusz Kazimirowski. 
Poniższe ikonowe studium twarzy Jezusa Miłosiernego powstało w pracowni ikonograficznej Domu Modlitwy i Pracy im. św. Józefa przy kościele Bożego Miłosierdzia w Dzierżawach koło Świnic Warckich na początku lutego 2013 roku.